środa, 31 października 2012

Hazza cz.1

Masz osiemnaście lat. Twoim ojcem jest Paul Higgins. Menadżer One Direction. Rozwiódł się z twoją mamą trzy lata temu. Masz starszego brata i nienawidzisz ojca za to, że was rozdzielił. Byłaś z nim bardzo zżyta. Do tego wszystkiego ojciec więcej czasu spędza w pracy niż w domu z tobą co bardzo cię boli. Nie pamiętasz już kiedy ostatnio z nim normalnie rozmawiałaś. Nie lubisz chłopców z One Direction, bo uważasz, że to ich wina, że ojciec nie przebywa w domu i jesteś chyba zazdrosna, że oni spędzają z nim więcej czasu niż ty.
Wracałaś właśnie z imprezy. Byłaś brudna od płaczu. Rozmazany tusz. Rozcięta warga i brew. Nowe dżinsy były całe podarte do tego jeszcze zaczynało padać. Po drugiej stronie ulicy stał Harry rozmawiał z jakąś dziewczyną. Nie widziałaś go. Na szczęście on ciebie tak. Od razu do ciebie podbiegł. Spojrzał na ciebie.
- [Twoje imię] co się stało ?! - nie odpowiedziałaś. Patrzyłaś na niego, a z oczu płynęły łzy. - Powiedz mi co się stało. Wszystko okej ?! - wypytywał, ale ty nadal się nie odzywałaś. Objął cię ramieniem i prowadził w stronę swojego mieszkania. Jego przyjaciółka przyglądała się całej sytuacji.
- Wszystko w porządku ? - zapytała, gdy byliście już obok.
- Nie wiem. Raczej nie. Spotkajmy się jutro okej ?
- Jasne. Trzymaj się. Na razie.
Pożegnała się i odeszła, a wy wjechaliście windą do mieszkania Harrego. Posadził cię na kanapie i próbował opatrzyć ranę. Niestety to mogło być tylko zaszyte.
- Pojedziemy do szpitala.
- Nie. - wypowiedziałaś przez łzy.
- Ale oni muszą ci to zaszyć. Chodź. - chwycił twoją rękę, w drugą kluczyki od auta i po kilku minutach byliście już w szpitalu. Lekarz już szykował igłę. Gdy tylko to zobaczyłaś zaczęłaś szybciej oddychać i zakrywać ranę.
- Nic mi nie będzie. To się samo zagoi.
- [Twoje imię] spokojnie jestem tutaj. Złap mnie za rękę. Będzie dobrze. - usłyszałaś ciepły głos Harrego, którego nienawidziłaś. Wyciągnął swoją prawą dłoń i chwyciłaś go z całych sił. Lekarz zaczął ci zszywać brew. Z każdym ruchem mężczyzny ty coraz mocniej ściskałaś rękę Styles'a. Gdy było po wszystkim lekarz zrobił opatrunek i pojechałaś z Harrym z powrotem do jego mieszkania. Przygotował dla ciebie gorącą herbatę.
- Powiesz mi co się stało ?
- Nic się nie stało.
- Proszę obiecuje, że nikomu nie powiem. To zostanie tylko między nami.
- Mój ojciec też się o niczym nie dowie ?
- Nie. Obiecuję.
- Byłam na imprezie z kumplami. No i jeden z moich kolegów zaczął bić się z jakimś typem. Wszyscy próbowaliśmy ich rozdzielić, ale się nie udało. Zaczęłam krzyczeć na tego chłopaka, kląć. On podszedł do mnie i uderzył mnie z pięści w twarz. Upadłam. Gdy się pozbierałam chciałam uciekać, ale poczułam jak ktoś mnie trzyma. Wziął mnie w jakiś kąt i .. on .. - zaczynałaś płakać. - on chciał mnie zgwałcić. - rozpłakałaś się, a Harry przytulił cię do siebie ramieniem.
- Powinnaś to zgłosić na policje.
- Nigdy tego nie zrobię.
- Już dobrze. Nie płacz. - głaskał cię po głowie.
- Dlaczego mi pomagasz ? Przecież ja byłam dla was taka nie miła..
- Już taki jestem. - uśmiechnął się szeroko. - Zaraz wrócę. - wyszedł z pomieszczenia, lecz po krótkiej chwili wrócił ze swoją koszulką. - Idź się wykapać, a ja powiem twojemu tacie, że nie wrócisz dzisiaj na noc. O niczym się nie dowie. - wzięłaś koszulkę chłopaka i poszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic. Wróciłaś do salonu w jego koszulce i majtkach. Byłaś bardzo zmęczona. Usiadłaś na kanapie.
- Przygotuje coś do jedzenia.
- Nie rób sobie kłopotu i tak już dużo dla mnie zrobiłeś.
- To nie żaden kłopot. Zresztą na pewno jesteś głodna.
Nie wiedziałaś kiedy, ale zasnęłaś. Chłopak po kilku minutach przyszedł z talerzem kanapek, gdy zobaczył cię śpiącą uśmiechnął się po czym odłożył talerz na stolik i zaniósł cię do sypialni. Okrył cię kołdrą, a sam poszedł spać do salonu.
W nocy obudziły go krzyki.
- Zostaw mnie ! Zostaw mnie !
Pobiegł do sypialni. Okazało się, że to ty miałaś zły sen.
- [Twoje imię] ! Obudź się.
Obudziłaś się cała spocona i znowu zaczęłaś płakać. Przytulił cię mocno do siebie.
- Już dobrze to tylko zły sen. Nie płacz. - otarł łzy z twoich policzków i kazał ci się położyć.
- Ja i tak nie zasnę. Boje się, że znowu będę miała zły sen.
- To będę tutaj dopóki nie zaśniesz okej ? - uśmiechnął się delikatnie, a ty tylko kiwnęłaś głową po czym się położyłaś. Zrobił tak jak powiedział. Był przy tobie dopóki nie zasnęłaś. Gdy tylko zapadłaś w sen wrócił do salonu.
Rano obudziłaś się i dopiero do ciebie dotarło, że jesteś w jego łóżku. Pobiegłaś do łazienki. Zobaczyłaś, że Harry śpi w salonie. Ubrałaś się w swoje rzeczy i oglądałaś bliznę. Płakałaś, bo blizna zostanie na długo. Oszpecił cię. Loczek słyszał twój płacz więc zaczął pukać do drzwi. Nie odpowiadałaś tylko płakałaś. Chłopak otworzył drzwi i kolejny raz cię przytulił.
- Będę miała bliznę.
- Nawet z tą blizną będziesz wyglądała ślicznie. - spojrzałaś na niego dziwnie. Otarłaś łzy. Harry zrobił ci nowy opatrunek i przygotował śniadanie.
- Odwieziesz mnie do domu ? - spytałaś.
- Jasne. - chłopak poszedł się ubrać. Po kilku minutach wyszedł wystrojony.
- Jedziemy tylko mnie odwieźć. - powiedziałaś, gdy zobaczyłaś go tak ubranego.
- Wiem. - uśmiechnął się. - Ale za godzinę mamy wywiad więc od razu się przygotowałem.
Poszliście do samochodu. Bałaś się reakcji ojca. Całą drogę myślałaś co mu powiesz. W końcu dojechaliście. Harry widział, że się denerwujesz.
- Spokojnie.
- Nie mogę mu pokazać blizny. Będzie wypytywał co się stało. Nie powiem mu, że się biłam.
- Okej. Ja to załatwię. - spojrzałaś na niego pytająco. - Zakryj ranę i daj mi rękę.
Weszliście do domu i stanął przed wami twój ojciec. Zdziwił się, gdy zobaczył jak Harry trzyma ciebie za rękę.
- Mam nadzieje, że nie będziesz zły, że spotykam się z [twoje imię]. - Harry skierował słowa do swojego menadżera. Ty spojrzałaś na niego zdziwiona. Nigdy nie przyszło ci do głowy, że on może wymyślić coś tak głupiego. Chociaż z jednej strony ojciec skupił się na waszych splecionych dłoniach i słowach Hazzy, a nie na twojej brwi i wardze.
- No jasne, że nie. Chociaż muszę przyznać, że jestem zdziwiony. Myślałem [twoje imię], że nie przepadasz za..
- No, ale serce nie sługa prawda ? - przerwałaś mu sztucznie się uśmiechając.
- No tak racja. Ważne, żebyście byli szczęśliwi. - nie poznawałaś ojca. Chciał cię wydać za mąż czy co ? - Zaraz macie wywiad. Pamiętasz ?
- Tak wiem. - odpowiedział mu twój "chłopak".
- To zaczekaj na mnie i pojedziemy razem.
- Okej. - wyszedł do salonu.
- Myślałam, że wymyślisz coś lepszego. Teraz będziemy musieli go okłamywać. Co to w ogóle za pomysł, że my.. - wtem wszedł ojciec. - No to wy już jedźcie.
- Nie pożegnasz się z chłopakiem. Mną nie musisz się przejmować. - usłyszałaś słowa ojca. Spojrzałaś zdenerwowana na Hazzę po czym przytuliłaś go szybko.
- Na razie. - uśmiechnęłaś się sztucznie i pobiegłaś d swojego pokoju.
Paul całą drogę wypytywał Harrego jak to się w ogóle stało, że jesteście razem. Chłopak wymyślał coś na poczekaniu. Gdy dojechali na miejsce chłopcy już tam byli. Twój ojciec zaczął gadać o tobie.
- Nie mogę uwierzyć, że Harry jesteś z moją córką. - chłopcy słysząc te słowa zwrócili wzrok na Lokatego. Ten tylko językiem migowym powiedział, że później im wszystko wyjaśni. Paul nadal przeżywał jak świnia okres. Wieczorem wrócił do domu. Robiłaś wszystko by nie widział blizny.
- Córeczko mam cudowną wiadomość ! - krzyczał z dołu. - Mogłabyś zejść ?!

Zeszłaś na dół z czapką na głowie. Do tego grzywkę ułożyłaś tak, by nic nie było widać.
- A tobie co ? - zaśmiał się głupio.
- Do rzeczy tato.
- Skoro jesteś z Harrym na pewno się ucieszysz jeśli ci powiem, że jutro wyjeżdżamy w trasę do Francji i ty jedziesz z nami. - myślałaś, że udusisz Harolda za ten jego cudowny pomysł.
- To świetnie, ale nie wiem czy powinnam jechać.
- Dlaczego ?
- Bo jak będę rozpraszała Styles'a to co ? - zaśmiał się.
- Idź się już pakować.
- Na ile tam jedziemy ?
- Tydzień. A ty będziesz miała coś z wakacji.
- Super. - powiedziałaś z ironią i poszłaś się pakować. Byłaś strasznie wściekła.
Następnego dnia ojciec obudził cię o ósmej nad ranem. Ten dzień już zapowiadał się strasznie. Odbyłaś poranną toaletę. Włożyłaś TO . Zeszłaś do kuchni, zjadłaś śniadanie i poszłaś po walizkę.
- Tato mógłbyś mi pomóc. Ona jest strasznie ciężka. - gdy Paul zobaczył wielką, czerwoną walizkę zrobił duże oczy.
- Kochanie my jedziemy tylko na tydzień.
- Aż na tydzień. - skrzyżowałaś ręce na piersiach i zeszłaś na dół. Twój tata wsadził walizki do auta i ruszyliście w stronę lotniska, na którym chłopcy mięli już być. Oczywiście ich nie było. Czekaliście na nich jakieś dwadzieścia minut. W końcu raczyli się zjawić.
- Cześć. - przywitałaś ich.
- Cześć. - odpowiedzieli uśmiechnięci.
- Harry nie przywitasz się ze swoją dziewczyną ? - spytał uśmiechnięty Louis. Już nienawidziłaś go bardziej niż dotychczas. Harry podszedł i cię przytulił, a ty cmoknęłaś go delikatnie w policzek i do ucha szepnęłaś, że już nie żyje. Skarciłaś go wzrokiem i poszliście na odprawę. W samolocie siedział obok ciebie. Wyjęłaś z torby MP3.
- No więc teraz się do mnie nie odzywaj, bo i tak ciebie nie usłyszę. - uśmiechnęłaś się sztucznie i założyłaś słuchawki na uszy. Zamknęłaś oczy i w końcu byłaś w swoim świecie. Daleko od rzeczywistości. No i oczywiście pod koniec lotu twoje ukochane turbulencje. Automatycznie chwyciłaś rękę Harrego na co ten od razu na ciebie spojrzał. Widziałaś choć nie patrzyłaś na niego. Nie miałaś zamiaru go puszczać. Bałaś się. Czułaś, że chłopak chcę spleść wasze dłonie i szybko ją wzięłaś. Nie chciałaś przesadzać z tym udawaniem. Wyszliście z samolotu. Czekało na was duże czarne auto. Oczywiście Harry służył pomocą. Ciągnął twoją walizkę, a ty szłaś z przodu. Pasowało ci to z jednej strony. Podjechaliście pod ekskluzywny hotel. W głębi to nawet zaczynałaś się cieszyć z tego wyjazdu.
- [Twoje imię] z tego względu, że masz już osiemnaście lat i jesteś dorosła wynająłem tobie i Harremu osobny pokój. - powiedział twój ojciec dając ci klucze. Spojrzałaś przerażonym wzrokiem na każdego z osobna.
- Nie trzeba było tato. - kolejna ironia w twoim głosie. Chłopcy mało co nie wybuchnęli śmiechem. - To wcale nie jest śmieszne. - powiedziałaś do nich przechodząc. - No dalej kochanie choć z tymi walizkami. - rzuciłaś do Harrego i szłaś do pokoju. Przed drzwiami czekałaś na chłopaka.
- Co tak długo kochanie ? - zaczęłaś się z nim droczyć.
Przekręciłaś klucze i otworzyłaś drzwi. Pierwsze co rzuciło ci się w oczy - jak nie tylko tobie - wielkie, sypialne łózko. Jedno.
- Mogę spać na podłodze.
- No innej opcji nie widzę.
Położyłaś walizkę obok łóżka. Sprawdziłaś czy wygodne i wyszłaś z pokoju. Poszłaś do kawiarenki, która się tutaj znajdowała. Zamówiłaś gorącą czekoladę ze śmietanką. Już chciałaś zapłacić, gdy ktoś cie wyprzedził. Oczywiście Harry.
- Muszę płacić za swoją dziewczynę. - uśmiechnął się, a ty nie zwracając na niego uwagi poszłaś do stolika. Po chwili siedział na przeciwko ciebie. Nie odzywaliście się. Siedzieliście w milczeniu. Nagle Styles zaczął się śmiać.
- Co cię tak bawi ?
- Nic.
- Śmiejesz się jak głupi do sera. Co jest ? Jestem brudna ?
- Nie. - śmiał się dalej.
- No co jest do cholery ? - wyjęłaś telefon i zobaczyłaś, że masz śmietankowe wąsy. Szybko je wytarłaś. Nie dopijając nawet do końca chciałaś wrócić do pokoju. No, ale oczywiście ty nie miałaś kluczy. Siedziałaś przed drzwiami i czekałaś na Harolda. Przyszedł po dwudziestu minutach.
- Co ty tam robiłeś ?
- A co zazdrosna ? - cwaniacki uśmieszek. Uderzyłaś go w ramię.
- Nie żartuj sobie.
Poszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic. Rozczesałaś mokre włosy i ubrałaś swoją piżamkę. PIŻAMĘ . Wyszłaś z łazienki. Harry oglądał telewizję.

Poszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic. Rozczesałaś mokre włosy i ubrałaś swoją PIŻAMĘ Wyszłaś z łazienki. Harry oglądał telewizję.
- Seksownie wyglądasz w tej piżamce. - zaśmiał się.
- Harry to nie jest śmieszne. Jestem ci wdzięczna, że mi pomogłeś. Serio. Bardzo ci za to dziękuje. Ale jeśli masz być takim debilem to ja na pewno nie wytrzymam z tobą tygodnia, albo będę robiła wszystko, żebyś to ty nie wytrzymał ze mną.
- Przepraszam. Ale wyluzuj trochę co ? Przecież nie wychodzisz za mnie za mąż. Jeszcze trochę i zerwiemy i będzie okej. Wiem, że za mną nie przepadasz, ale mogłabyś być milsza. Ja nie będę kretynem i nie będę żartował, a ty bądź milsza.
- Okej. - usiadłaś na łóżko. Hazza poszedł się wykąpać. Wrócił po kilku minutach w samych bokserkach. 
- Nie masz normalnej piżamy ?
- To jest moja normalna piżama. Zresztą co w niej dziwnego ? Chyba nie jesteś dziewicą. Nie musisz się bać Elvisa.
- Słucham ?! Matko Boska. Jaki zboczeniec.
- Mogę chociaż poduszkę ?
- Zastanowię się.
Loczek chciał wziąć poduszkę, która leżała za tobą. Ty nie chciałaś mu jej jednak dać. Zaczęliście się droczyć, aż w końcu Harry wylądował na tobie. W tym momencie wszedł Paul. Odepchnęłaś go i usiadłaś.
- Nie chciałem przeszkadzać. Po prostu chciałem zobaczyć czy wszystko w porządku, ale widzę, że tak. - uśmiechnął się i wyszedł. Harry wziął poduszkę, a ty położyłaś się i okryłaś kołdrą. Nie mogłaś zasnąć. Było ci jakoś niekomfortowo. Nigdy nie byłaś w takiej sytuacji, że jest obok obcy w prawdzie chłopak.
- Śpisz ? - zapytał. Nie odpowiedziałaś. - Wiem, że nie śpisz. - nadal nic. - Czyli jednak śpisz. Nie wiem dlaczego jesteś taka niemiła. Co jest we mnie nie tak ? Jestem miły, sympatyczny, słodki, seksowny..
Rzuciłaś w niego swoją poduszką.
- Nie spałaś.
- Przestań już gadać. Przecież widzę jaki to ty jesteś wyjątkowy. Nie musisz mi tego mówić. Narcyzie jeden.
- Ja narcyz ? Pomyliłaś mnie z Zayn'em.
- Nie sądzę. Miałam na myśli ciebie. Oddaj mi już poduszkę.
- Chyba śnisz.
- Harry..
- Dostaniesz ją jeśli pozwolisz mi spać na łóżku. Tu jest strasznie nie wygodnie.
- Chyba śnisz. - przedrzeźniłaś go.
- To nie dostaniesz poduszki.
- Harry ! Oddaj mi ją.
- No wiesz ja nie będę ci zbytnio przeszkadzał na tym wielkim łóżku, a ty będziesz spała na miękkiej poduszce.
- Nie Harry. Nie będziesz tutaj spał. Oddaj mi tą poduszkę do cholery !
- Nie ma takiej opcji. - położyłaś się na materac niestety nie było ci zbyt wygodnie.
- Jejku.. - wstałaś zrezygnowana z łóżka i podeszłaś do niego. Zaczęłaś mu ją wyrywać jednak na marne. Loczek tak mocno ją pociągnął, że kolejny raz leżeliście na sobie. Tym razem ty na nim. Patrzyliście sobie prosto w oczy. Zbliżaliście się do siebie.
- Ha ! Mam ! - chwyciłaś poduszkę i wstałaś. Wróciłaś na łóżko. Tym razem zasnęłaś.
Obudziłaś się i pierwsze co zrobiłaś to spojrzałaś na zegarek. Dziewiąta. Ruszyłaś do łazienki. Harry był chłopakiem rozumiałaś to, ale to co zobaczyłaś.. Jego przyjaciel dawał o sobie znać.
- Elvis do cholery ! - krzyknęłaś i poszłaś do łazienki. Ubrałaś bieliznę i Styles zaczął pukać do drzwi.
- Wpuść mnie ! Wyjdź mi z tej łazienki ! Jest ranek ! Ja powinienem mieć pierwszeństwo. - gdy zauważył, że drzwi nie są zakluczone wszedł tam. Stałaś w samej bieliźnie.
- Wyjdź stąd ! - zaczęłaś krzyczeć.
- Nie to ty wyjdź. Proszę. - nie miałaś zamiaru się ruszyć, lecz Harry chwycił cię od tyłu za biodra i z tej łazienki wyniósł.
- Nienawidzę cię normalnie ! Nienawidzę ! Wiesz dziwie się trochę, że ty Harry Styles nie wychowałeś swojego Elvisa.
- To nie jest śmieszne ! - usłyszałaś tylko i zaczęłaś się śmiać. Ubrałaś TO. Harry wyszedł cały mokry owinięty ręcznikiem. Wtem weszli chłopcy. Oczywiście zaczęli łołować.
- My myśleliśmy, że wy tak tylko dla Paul'a tą parą jesteście.
- Spadaj Zayn ! - krzyknęłaś i wyszłaś. Szłaś na śniadanie.
- Hej tato. - przywitałaś go z uśmiechem. Cieszyłaś się, że w końcu porozmawiasz z ojcem i zjecie wspólne śniadanie.
- Cześć. Co zjesz ?
- Nie mam pojęcia. - wzięłaś do ręki kartę dań i zaczęłaś ją przeglądać.
- Cześć. - usłyszałaś głosy chłopców. Dosiedli się do was.
- Myślałam, że razem zjemy śniadanie. - powiedziałaś.
- Muszę chłopcom powiedzieć jaki jest plan na ten tydzień. - wzdychnęłaś głośno i rozsiadłaś się na krześle. Już robiłaś się wściekła. Podszedł do was kelner. Chłopcy zamówili chyba pół restauracji.
- Ja poproszę kawę śmietankową. - uśmiechnęłaś się.
- Tylko ?! - spytał zdziwiony Niall ?
- Co w tym takiego dziwnego ? - odpowiedziałaś pytaniem.
- No ja sobie nie wyobrażam samej kawy na śniadanie. - przeżywał Blondyn.
- No to świetnie. Ja mam takie śniadanie bardzo często. - kelner przyniósł wasze zamówienie. Twój ojciec tłumaczył chłopcom plan na ten tydzień, a ty popijałaś swoją kawę. Tym razem po każdym popiciu z filiżanki wycierałaś buzię, by znów nie mieć śmietankowych wąsów. Wypiłaś swoją kawę.
- Harry mógłbyś dać mi klucz od pokoju ?
- Proszę.
- Dziękuje kochanie. - uśmiechnęłaś się słodko i pobiegłaś do pokoju. Spakowałaś w torbę najpotrzebniejsze rzeczy. Chciałaś zwiedzić trochę Paryża. Otworzyłaś drzwi i wpadłaś na Hazze.

Chciałaś zwiedzić trochę Paryża. Otworzyłaś drzwi i wpadłaś na Hazzę.
- Wybacz.

- Nic się nie stało. Gdzie idziesz ? 
- Pozwiedzać. 
- Mogę iść z tobą ? 
- Jeśli musisz. - chłopak bardzo się ucieszył. Nagle widziałaś, że idzie Paul. Chwyciłaś Harrego za rękę. 
- Tak będzie bardziej realistycznie. - uśmiechnęłaś się szeroko. 
- Gdzie idziecie ? - spytał ojciec.
- Idziemy zwiedzać Paryż. 
- Miasto miłości. - zaśmiał się unosząc brwi. 
- Dokładnie. - Hazza bardzo zadowolony. Idąc rozmawialiście. I musiałaś przyznać sama przed sobą, że Harry był na prawdę miły. Dobrze wam się rozmawiało. Dużo razy doprowadził cię do śmiechu. Gdy oboje już trochę zgłodnieliście poszliście do jakiejś restauracji. Zaczęliście się karmić specjalnie nie trafiając w usta, byście się pobrudzili. Miałaś cały nos od sosu. Chciałaś go wytrzeć serwetką. 
- Zaczekaj ja się tym zajmę. - spojrzałaś na niego zdziwiona. Nie miałaś pojęcia co chce zrobić. Zbliżył się i pocałował w nos, a w zasadzie to zlizał z niego sos. Zaczęłaś się śmiać i użyłaś serwetki, żeby się nie kleić. 
- Dziękuje bardzo. 
Poszliście na kolejny spacer. 
- Jutro macie koncert tak ? 
- Dokładnie. Ale za to wtorek mamy wolny. I możemy iść na wieżę Eiffla. Co ty na to ? 
- Czy mój chłopak właśnie zaproponował mi randkę ? 
- Można tak powiedzieć. Skoro już jesteśmy parą więc.. to będzie taki spacer zakochanych po mieście miłości. - powiedział z powagą, lecz po chwili oboje zaczęliście się śmiać. Doszliście do hotelu. Poszłaś wziąć kąpiel. Wyszłaś w swojej piżamce i mokrych włosach. Harry leżał na łóżku. 
- Nie przyzwyczajaj się. - rzuciłaś. 
- Myślałem, że skoro już mnie trochę polubiłaś to pozwolisz mi tutaj spać. 
- Nawet o tym nie myśl. 
- Coś ci pokaże. - wstał z łóżka i kierował się w twoją stronę. Nagle wziął cię na ręce. 
- Co ty wyprawiasz?! Puść mnie ! - położył cię na łóżku i sam walnął się obok ciebie. 
- Widzisz ile miejsca. 
- Harold nie będę z tobą spała. 
- Ale to nie moja wina, że twój ojciec wynajął nam wspólny pokój z jednym łóżkiem. Ta podłoga jest wyjątkowo twarda. Nie zamierzam spędzić na niej drugiej nocy.
- Nie twoja wina ? Kto wymyślił, że jesteśmy parą co ? No kto ? Ty ! Więc to jest tylko i wyłącznie twoja wina ! Teraz za karę śpij na podłodze. Ja na pewno ci nie pozwolę spać w łóżku. 
- No, ale tak sobie pomyśl. Gdybym tobie nie pomógł to nie musiałbym kłamać twojemu ojcu, że jesteś moją dziewczyną. 
- Czyli uważasz, że to moja wina, że mi pomogłeś tak ?! Po cholerę mi pomagałeś! Nikt cię o to nie prosił! Może zaczniesz mi to teraz wypominać? Przy każdej głupiej okazji. No przecież ci pomogłem. Oj uratowałem ci życie. - zaczęłaś go przedrzeźniać. - Jeśli tak to dziękuje za taką pomoc z twojej strony! - zdenerwowana poszłaś do łazienki. Czułaś, że łza spływa ci po policzku. Nie miałaś pojęcia czemu się rozpłakałaś. Chyba coraz bardziej zaczynało ci na nim zależeć. 
- Przepraszam. - przytulił cię od tyłu kładąc na twoim ramieniu głowę. Widziałaś wasze odbicie w lustrze. Wytarł twoją łzę. Cały czas przytulał. 
- Wybaczysz mi ? - wyrwałaś się z jego uścisku i bez słowa wyszłaś z łazienki. Położyłaś się, opatuliłaś kołdrą pod samą szyję jakby nie wiadomo jak było zimno i zasnęłaś. Harry się wykąpał i wiedząc, że już śpisz cicho położył obok. 
Rano obudziłaś się wtulona w Harrego. 
- Dlaczego tutaj śpisz ?! - krzyknęłaś budząc go. 
- Co ? - spytał zaspany. 
- Nie miałeś tutaj spać. - zwaliłaś go z łózka. 
- Osz ty małpo ! - podniósł się. 
- Idź lepiej do łazienki, bo nigdy nic nie wiadomo co z twoim nie ogarniętym Elvis'em. - uśmiechnęłaś się na co on wytknął język. 
- Oj chciałabyś zobaczyć go w akcji co ? 
- Fuj ! Fuj ! Z kim ja żyję ! Jak ludzie mogą być tak zboczeni jak ty ! Blee.. Obrzydzasz mi życie. Jak mój tata może z tobą pracować. Gdyby te twoje fanki wiedziały jaki ty jesteś obrzydliwy. - otrząsnęłaś się i sama pobiegłaś do łazienki zakluczając drzwi. Wzięłaś prysznic. Niestety zapomniałaś wziąć ze sobą bielizny. Musiałaś wyjść w ręczniku. 
- Nie wierze ! [Twoje imię] w samym ręczniku! Trzeba to będzie uwiecznić. Do gazety na pierwszą stronę. 
- Tak i wielki tytuł "Udawana dziewczyna Harrego Styles'a paraduje w ręczniku przed jego Elvisem". 
- Coś ty się jego tak uczepiłaś ? 
- Bardzo go lubię i się czepiam. - wróciłaś do łazienki. 
- On ciebie też lubi ! Chociaż wolałby cię poznać osobiście !
- Harry Nienawidzę cię ! Ratunku ! Ludzie pomóżcie mi ! - ubrałaś się TO
- A ty gdzie się wybierasz taka wystrojona ? 
- Wy macie dzisiaj koncert, a ja mam wolne. Pójdę zwiedzić to miasto miłości. - uśmiechnęłaś się i poszłaś na śniadanie. Po kilku minutach Harry się do ciebie dosiadł. 
- Nie pamiętam, żebym ci pozwoliła. 
- To co mam usiąść do stolika obok i jak przyjdzie Paul to powiedzieć, że moja dziewczyna ma humorki i nie pozwoliła mi siedzieć obok niej. 
- Świetny pomysł. Zrób tak. - nie odrywałaś wzroku od gazety. 
- Po cholerę to czytasz ? - nie opowiedziałaś. - Kobieto ! 
- Przeszkadzasz mi. No idź do stolika obok. Twój plan mi się bardzo spodobał. Zrób to. 
- Nie mam ochoty. 
- Harry.. 
- [Twoje imię]. 
- Matkoo.. - podeszłaś do młodego kelnera, który stał przy barze. Chciałaś sprawdzić swój francuski. Zaczęłaś z nim rozmawiać. Harry robił się zazdrosny. Chyba na prawdę bardzo mu się podobałaś. Młody francuz chciał się z tobą umówić. 
- Przykro mi, ale ona jest zajęta. - objął cię od tyłu oczywiście nie kto inny jak Loczek. Myślałaś, że go zabijesz. Kolesiowi zrobiło się głupio i wrócił do pracy. 
- Dlaczego to zrobiłeś ? Zresztą skąd wiedziałeś co on mówi ?
- Może nie tylko ty umiesz francuski ? - zauważyłaś ojca. 
- Mam świetny plan Haroldzie. - powiedziałaś po cichu. 
- Jaki ? 
- Nie mogę w to uwierzyć ! - udawałaś, że płaczesz. - Jak mogłeś mi to zrobić ?! Myślałam, że mnie kochasz. A ty co ?! Nie ma mnie pięciu minut, a ty już wyrywasz inne laski ! Brzydzę się tobą ! To koniec ! - odepchnęłaś go i pobiegłaś do pokoju. Harry stał jak wryty nie wiedział co ma powiedzieć. Chłopcy byli równie zdziwieni jak on. 
- Tak mi przykro stary. - powiedział Lou udając, że płacze. 
- To wcale nie jest śmieszne Tomlinson. - skarcił go Styles. 
- Harry ma racje. Walcz o nią stary. - dopowiedział Liam klepiąc go w ramię.
- Co ty tak w ogóle zrobiłeś ? Myślałem, że się kochacie. Chociaż ona lubi mieć humorki, ale skoro ją kochasz to o nią walcz. Dawno nie widziałem jej takiej szczęśliwej. - powiedział Paul.
Po tych słowach Harry wybiegł szukać jakiejś kwiaciarni. Spytał przechodnia. Szybko dotarł do celu. Kupił bukiet kwiatów i wrócił do pokoju. Ty oglądałaś telewizję.
- To nie był dobry plan. - usiadł obok ciebie. - Przepraszam za tą akcję z tym spotkaniem. Nie wiem co mnie poniosło. Chyba jestem zazdrosny o swoją dziewczynę.
- Ja nie jestem twoją dziewczyną Styles. - powiedziałaś oschle.
- No tak rzeczywiście. Przed chwilą ze mną zerwałaś.
- Nie mam ochoty na żarty. Wkurzasz mnie ! I to bardzo! Mam ciebie dość! Nie dosyć, że muszę udawać twoją dziewczynę to jeszcze nie pozwoliłeś temu kolesiowi się ze mną umówić. To jest chore ! Tak samo jak ty i ta twoja banda idiotów ! - wybiegłaś z pokoju trzaskając drzwiami. Harry został sam i nie wiedział co zrobić. Teraz żałował, że zepsuł ci niedoszłą randkę. Szłaś przed siebie. Doszłaś na jakiś plac. Muzyka francuska rozbrzmiewała w twoich uszach. Ludzie tańczyli. Dosłownie jak w filmach. Uśmiechnęłaś się sama do siebie i podeszłaś bliżej. Na twarzach ludzi malował się szeroki, szczery uśmiech. Podeszła do ciebie jakaś dziewczynka.
- Dzień dobry! Proszę to dla pani. - podała ci małego, żółtego kwiatka. Kucnęłaś przed nią.
- Bardzo dziękuje, ale wydaje mi się, że ty jesteś ładniejsza i to tobie przeznaczony jest ten kwiatek. - wsadziłaś jej za uszko. Dziewczynka szeroko się uśmiechnęła.
- Tam jest mój brat to on kazał mi go pani dać. - wskazała na przystojnego, młodego mężczyznę, który przyglądał się całej tej sytuacji i uśmiechał słodko.
Chwyciłaś dziewczynkę za rękę i podeszłaś do chłopaka.
- Witaj piękna. Jestem Fabien. - chwycił twoją dłoń, po czym ją pocałował.
- Jaki dżentelmen. Ja jestem {twoje imię].
- Nie jesteś stąd prawda ?
- Nie. Jestem pół polką pół angielką. - uśmiechnęłaś się. - A ty jak masz na imię ? - zwróciłaś się do dziewczynki.
- Ja jestem Claire. - uśmiechnęła się słodko.
- Śliczne imię.
- Co taka piękna dziewczyna jak ty robi tutaj sama ? - zapytał Fabien.
- Zwiedzam.
- A czy możemy panią oprowadzić po tym pięknym mieście.
- Z miłą chęcią.
Spędziłaś bardzo mile to popołudnie. Fabien dobrze umiał angielski więc bez problemu się dogadaliście. Pokazał ci bardzo ciekawe miejsca. Gdy się ściemniało zabrał cię na wieże Eiffla ponieważ wtedy wygląda ona najlepiej. Było cudownie. Czułaś się cudownie. Lekki powiew wiatru zwiewał twoje długie włosy. Podziwiałaś te cudowne widoki. Cieszyłaś, się, że poznałaś Fabiena, był bardzo miły.
- Już dosyć późno muszę wracać.
- Odprowadzę cię.
- Będzie mi bardzo miło. - uśmiechnęłaś się.
Po dwudziestu minutach byliście pod hotelem.
- Dziękuje. Cudownie się bawiłam.
- Ja również. Mam nadzieje, że jeszcze się spotkamy.
Weszłaś do hotelu i skierowałaś się w stronę pokoju. Drzwi były zamknięte. Cudownie nie miałaś kluczy.
- Już idę. - usłyszałaś za sobą. Harry wychodził z pokoju chłopców. Otworzył drzwi. Nie odezwałaś się do niego. Walnęłaś się na łóżku i uśmiechnęłaś do siebie.
- A ty co taka wesoła ?
- Nie można ? Ale jestem zmęczona.. - przeciągnęłaś.
- A jutro zwiedzanie wieży Eiffla aktualne ? - spytał chodząc po pokoju.
- Już dzisiaj ją zwiedziłam w bardzo miłym towarzystwie. W twoim na pewno nie byłoby tak miło i przyjemnie. - przeszłaś obok niego i poszłaś wziąć prysznic. Wyszłaś po dosyć długim czasie. Styles'a nie było w pokoju. Wzruszyłaś ramionami, usiadłaś na waniliowym fotelu i włączyłaś telewizję. Byłaś taka zmęczona, że zasnęłaś. Loczek, gdy zobaczył cię śpiącą przeniósł cię na łózko i okrył kołdrą. Sam położył się na podłodze.
Rano obudziły cię promienie słońca. Twój współlokator chodził po pokoju w bokserkach.
- Jak się spało ?
- Dobrze. Nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. Nawet nie wiem jak się tu znalazłam. Zresztą nie ważne. Nie miałam się do ciebie odzywać.
- Dlaczego ?
- Bo tak sobie postanowiłam.
Nagle otworzyły się drzwi pokoju i wpadła banda debili.
- Co tam ? Co dzisiaj robimy ? W sumie to my mamy już plany. - mówił jeden przez drugiego. Zaczęli skakać po łóżku jak jakieś pięcioletnie dzieciaki. Wzdychnęłaś głośno i poszłaś się ubrać. Wróciłaś i zastałaś ciszę. Ani jednego członka One Direction. Chciałaś zejść na śniadanie.
- Co jest ?! - drzwi były zamknięte. No jasne musiał być jakiś haczyk. Nie mogło być miło. Myślałaś, że wybuchniesz ze złości. Wykręciłaś numer Harrego, ale usłyszałaś dźwięk jego dzwonka w pokoju. Zadzwoniłaś do Louisa. Ten odebrał.
- Dawaj mi Styles'a ! - krzyknęłaś.
- Proszę być milszym. Louis nie lubi jak się na niego krzyczy.
- Louis do cholery ! Chcę wyjść z pokoju ! To nie jest śmieszne ani trochę ! Dawaj mi Styles'a albo sam tu przyleź i mnie wypuść !
- Nie ma takiej opcji.
- Okej. Jak chcesz !
Zaczęłaś krzyczeć jak opętana. Waliłaś w drzwi. Ludzie myśleli, że jakaś kretynka mieszka obok. Cały czas trwało połączenie z Tomlinsonem.
- Już się tak nie drzyj okej. - Loczek otworzył drzwi.
- Zabije cię ! Prędzej czy później to zrobię ! - zdenerwowana wyszłaś z pokoju. Usiadłaś przy stoliku obok chłopców.
- Nie dosiądziesz się ? - pytali.
- Nie mam zamiaru. - skrzyżowałaś ręce na piersi.
- Nie to nie.
Po kilku minutach doszedł Paul.
- Co się dzieje ? Czemu siedzisz sama ? - spytał.
- Bo ich nienawidzę.
- Co się znowu stało ?
- Ten kretyn Styles. On się stał.
- Dobra teraz przegięłaś nie jestem kretynem okej. Zrobiliśmy ci głupi żart, a ty zamiast się wyluzować to zachowujesz się jak jakaś księżniczka. Wszystko musimy robić tak, żeby to tobie się podobało. Nie mogę spać w łóżku, bo ty będziesz miała za mało miejsca. Obrażasz się o jakieś bzdury. Uważasz się za pępek świata. Wszystko musi być po twojej myśli, bo jeśli nie to dostajesz szału. Każdy z nas robi coś źle twoim zdaniem. Dlaczego to my obrywami kiedy jest coś nie tak? Może raz powiedziałabyś, że to tobie coś nie wyszło. Za co nas nienawidzisz ? Nigdy nie podałaś konkretnej przyczyny. Wszystkiemu jesteśmy winni my. Tego, że Paul spędza z tobą mniej czasu oczywiście też. Nie, to ty sama jesteś sobie winna. Jesteś egoistką. Nie obchodzi cię co dzieje się z innymi ludźmi liczysz się tylko ty. Starałem się tobie pomóc, ale wiesz co ? Powoli zaczynam żałować. Może czas powiedzieć prawdę. W końcu Paul jest twoim ojcem. Martwi się o ciebie. I jeszcze jedno to ty jesteś kretynką, a nie ja. A nawet jeśli to mniejszym niż ty. - łzy leciały ci po policzku.
- O jaką prawdę chodzi ? Co tutaj jest grane ? - nikt nie odpowiedział. - [Twoje imię] - spojrzał na ciebie.
 Kolejny raz stamtąd wybiegłaś. Siedziałaś przed drzwiami pokoju. Skulona i z twarzą schowaną w dłoniach. Tak bardzo zabolały cię jego słowa. Nikt jeszcze nie powiedział ci czegoś takiego. To było straszne, ale pewnie miał racje. Usłyszałaś czyjeś kroki, ale nie podniosłaś wzroku.
- Nie siedź na ziemi. 
- Zostaw mnie. 
- [Twoje imię] przesadziłem trochę. Przepraszam. - usiadł obok ciebie. 
- Nie siadaj tutaj bo jeszcze cię zarażę egoizmem. 
- Oj nie przesadzaj. - objął cie ramieniem i przytulił do siebie. - Nie płacz już i chodź ze mną na spacer. 
- Nie mam ochoty z tobą nigdzie iść. 
- Dlaczego ? Bo powiedziałem ci co myślę. Powinnaś uszanować to, że byłem szczery. Teraz ty możesz wygarnąć mi co o mnie sądzisz. 
- Jesteś jedynym człowiekiem, który tak bardzo mnie zranił swoimi słowami, a nie czynami. Masz racje mówiąc, że ojciec mnie nienawidzi kto by chciał mieć taką córkę jak ja. Przyjaciółkę, siostrę ? Nikt. 
- Ej.. to nie tak. Paul bardzo cie kocha. Poniosło mnie i powiedziałem za dużo. A jeśli chodzi o tą przyjaciółkę to ja chciałbym taką mieć. - spojrzałaś na niego ze łzami w oczach. Otarł twoje policzki. - Nie płacz już i chodź ze mną na spacer. - uśmiechnął się i pomógł ci wstać. Poszliście na spacer. Przez chwilę się nie odzywaliście. Zaprowadziłaś go w miejsce, w którym byłaś wczoraj. Znowu rozbrzmiewała ta sama muzyka. 
- Zatańcz ze mną. - chwycił cię za rękę. 
- Ja nie umiem tańczyć. 
- To pozwól, że cię nauczę. 
Zbliżyłaś się do niego. Jedną rękę objął biodra. Uniósł cię delikatnie i postawił na swoich stopach. Patrzyliście sobie prosto w oczy. Poruszaliście się w rytm. Uśmiechnęłaś się. Wasze policzki się syknęły. Zamknęłaś oczy. Czułaś ten cudowny klimat. Ułożyłaś głowę na jego ramieniu. Poczułaś zapach jego perfum. Nie chciałaś by ta chwila się kończyła. Muzyka przestała brzmieć, a wy nadal tańczyliście. W końcu przytuliłaś go mocno. 
- Dziękuje. - wyszeptałaś mu do ucha. 
- Za co ? - spytał.
- Za to, że nauczyłeś mnie tańczyć. 
Oderwałaś się od niego. Uśmiechał się. Tak pięknie. Miałaś ochotę go pocałować, ale jednak się powstrzymałaś. Czułaś, że się w nim zakochujesz. 
- Chodźmy gdzieś. 
Zwiedzaliście Paryż. Była piękna pogoda. Przez cały czas się uśmiechałaś. Mimo, że ranek nie był najmilszy i najlepszy to wiedziałaś, że zapamiętasz ten dzień jako jeden z najlepszych. Doszliście do fontanny. Usiedliście na murku. 
- Wiesz nawet fajnie było udawać twoją dziewczynę. - uśmiechnęłaś się. - Chociaż nie.. może jednak nie.. jesteś za bardzo zazdrosny. 
- A ty jako dziewczyna jesteś okropna. Nie pozwalałaś swojemu ukochanemu spać w łóżku. Obrażałaś mojego Elvisa. - wybuchnęliście śmiechem. 
- [Twoje imię] zostań moją dziewczyną. Tym razem na prawdę, a nie na niby. Sprawiłaś, że się w tobie zakochałem. Uwielbiam, gdy się złościsz, gdy się uśmiechasz. Uwielbiam cię przytulać. Sprawiać, że przestajesz płakać. Przy tobie jestem Harrym, zwykłym chłopakiem, a nie Harrym Styles'em z One Direction. - spojrzał ci w oczy. Nie miałaś pojęcia co masz powiedzieć. Pierwszy raz ktoś wyznał ci miłość w taki sposób. - To jak ? 
- To zależy. 
- Od czego ? 
- Czy mnie pocałujesz czy nie. - uśmiechnęliście się oboje. Harry zbliżył się. Opuszkami dotknął policzka. Po chwili czuliście swoje oddechy. Wasze usta się dotykały. Języki tańczyły wolny taniec. Zamknęłaś oczy. Oddałaś się tej cudownej chwili. Przytuliłaś go mocno.
- Ja też się w tobie zakochałam. Mimo, że cię nienawidziłam to coraz bardziej zaczyna mi na tobie zależeć. 
Jeszcze chwilę siedzieliście przytuleni przy fontannie, aż w końcu wróciliście do hotelu. Harry otworzył drzwi, a ty poszłaś do łazienki. Wzięłaś prysznic i położyłaś się na łóżku.
- Jestem zmęczona zaraz zasnę. A ty co zamierzasz teraz robić ? 
- No właśnie nie wiem. 
- To chodź do mnie. - poklepałaś miejsce obok siebie. 
- Pozwalasz mi ze sobą spać ? 
- Nie powiedziałam, że spać. - zrobiłaś poważną minę. Harry trochę się speszył. - Ale dziś ci pozwolę. - uśmiechnęłaś się. Harry złożył na twoich ustach pocałunek. Bawił się twoimi długimi włosami. Czułaś jego zapach. Po chwili zasnęłaś. 
Następnego dnia obudził cię pocałunek. Otworzyłaś oczy. Hazza siedział obok ciebie, po chwili podał tace ze śniadaniem. 
- Dla ciebie mam tylko kawę śmietankową. - uśmiechnął się, a ty spojrzałaś śmiesznie. - Żartowałem. - zajadaliście się naleśnikami. 
- Dlaczego nie robiłeś tego jako udawany chłopak ? 
- Bo byłem udawany. Teraz wiem, że mam o kogo dbać. Kocham cię. - pocałował cię czule. 
- Ja ciebie też. 
Dzisiaj chłopcy też mięli koncert, ale z racji tego, że Harry jest teraz twoim PRAWDZIWYM chłopakiem postanowiłaś być z nimi. Oczywiście nudziłaś się trochę, gdy jeszcze podpisywali płyty no, ale miałaś ze sobą słuchawki i odtwarzacz więc przeżyłaś. W hotelu byliście dosyć późno. Włączyłaś laptopa i weszłaś na Twittera. Zobaczyłaś, że tt zajebane jest gównem, w którym piszą o Harrym i jakieś dziewczynie. Oczywiście chodziło o ciebie. Harry spoglądał tobie przez ramię. 
- Już wiedzą. - powiedziałaś. 
- Chyba dopiero kocie. - cmoknął cię w policzek. Przecież już jesteśmy parą bardzo długo. 
- Bardzo śmieszne. - pocałowałaś go. 
- Bardzo soczysty. 
- Głupek. - postukałaś go po czole.


7 komentarzy:

  1. Boooski czekam na kolejną część ^^
    Zapraszam.
    http://cantlivewithoutyoubs.blogspot.com/
    http://everythingyouneedislovebs.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. wow, serio? Po czym to stwierdziłaś? Po linku, po tym jak napisałam wszystko z boku, czy po ostatnim poście? -.-

      Usuń
  3. JUZUUUU! KOCHAM KOCHAM KOCHAM! ZAJEBISTY!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś niesamowicie utalentowana
    Piszesz piękne imaginy. Bardzo chciałabyn żebyś napisała książki. Były by bestlerami roku. Pozdrowienia i czekam na więcej. I love your imagins.

    OdpowiedzUsuń