Zanim zaczniesz czytać włącz TO
- Dlaczego go ranisz ?! Nie możesz powiedzieć mu prawdy ?! - krzyknął na mnie kolejny raz. Popełniałam błąd przez cały czas. Rozumiem. Jego najlepszy przyjaciel cierpiał przeze mnie.
- Louis nie potrafię mu powiedzieć. - odpowiedziałam cicho spuszczając wzrok w podłogę.
- Nie potrafisz ?! To śmieszne ! - zadrwił. - On przez cały czas łudzi się, że będzie dobrze, a ty mu jeszcze dajesz nadzieje ! Jesteś bokserką !
- No i co z tego, że jestem bokserką ?! - nie mogłam powstrzymać łez.
- Powinnać być silna i twarda ! Powiedz mu, bo inaczej ja to zrobię. - zagroził mi.
- Nie Lou. Nie możesz mu powiedzieć.
- Więc ty to zrób. Masz czas do jutra. - skierował się w stronę drzwi. Chwycił za klamkę, odwrócił się i kolejny raz spojrzał na mnie wzrokiem zabójcy. Po chwili drzwi mocno trzasnęły, że aż podskoczyłam. Próbowałam opanować łzy. Poszłam do łazienki. Obmyłam twarz zimną wodą. Spojrzałam na swoje odbicie. Czułam się bezsilna. Wiele bym dała, żeby było jak dawniej. Zebrałam w sobie siły powtarzając w głowie słowa "Jestem silna. Dam radę." Mówiłam tak przed każdą walką. To było moje życie. Kochałam to. Oddałam się temu w pełni. Dopóki nie poznałam Harrego. Zakochałam się. Nie potrafię opisać tego co przechodzę w tym momencie. Nie mogę nic zrobić. Zeszłam na dół, ubrałam skórzaną kurtkę, wziełam kluczyki od auta Hazzy i pojechałam do szpitala. Na korytarzu spotkałam lekarza prowadzącego.
- Panie Doktorze, co z nim ?
- Nic nowego. Jedynym ratunkiem jest przeszczep serca. Nic innego nie da się zrobić. Niestety Pan Styles ma bardzo rzadką grupę krwi co oznacza, że bardzo ciężko będzie znaleźć dawcę.
Po jego słowach czułam kolejne łzy w oczach.
- Mogę go zobaczyć ?
- Oczywiście.
Poszłam do sali, w której leżał. Był taki słaby. Jego usta były sine. W oczach nie było już tyle radości jak dawniej. Spojrzał w moją stronę.
- Kochanie, co ty tutaj robisz ? Nie powinnaś mieć dzisiaj walki ? - spytał zdziwiony.
- Nie ważne. Chcę być przy tobie. - usiadłam na krzesełku obok łóżka i ujęłam jego dłoń w swoje. Pocałowałam ją.
- [T.I.] ty płaczesz ?
- Harry tak bardzo cię kocham.
- Ja ciebie też. Jesteś dla mnie najważniejsza.
- Obiecaj, że nigdy się nie poddasz.
- Obiecuje. Nigdy się nie poddam. Będę walczył dla ciebie. Pamiętasz jakie mięliśmy plany. Ślub, dzieci. Obiecuje ci, że wszystko się spełni.
Nie potrafiłam opanować łez. Nie Harry. Nic się nie spełni. Nie ma dawcy. Niedługo mi ciebie zabiorą, ale nie pozwolę na to. Będę walczyła razem z tobą. Do skutku.
- Kocham cię.
- Nie płacz już skarbie. - pogłaskał mój policzek. Uwielbiałam jego dotyk. Był dla mnie ukojeniem.
Nagle zadzwonił mój telefon. Okazało sie, że muszę pilnie pokazać się trenerowi. Szlag, by to trafił. Nie chciałam zostawiać Harrego.
- Nie pójdę.
- Idź. Ja sobie poradzę. Proszę idź. Przecież to jest twoje całe życie. Kochasz to. Idź dla mnie.
- Nie. Zostanę.
- [T.I] dla mnie.
Pocałowałam go w czoło, później jego usta. Uśmiechnął sie do mnie, a ja szybko pojechałam na trening. Okazało się, że za trzy dni powinnam mieć ważną walkę, ale najpierw muszę mieć zrobione jakieś badania. Zgodziłam się. Jutro miałam się zgłosić do jakiegoś lekarza.
Późnym wieczorem wróciłam do domu.
- Powiedziałaś mu ? - zaatakował mnie Louis.
- Jeszcze nie.
- Masz czas do jutra.
Poszłam do pokoju. Cały czas w mojej głowie był on. Mój ukochany, który cierpiał.
Kolejnego dnia ubrałam się szybko i pojechałam na te badania. Pobierali mi krew i takie tam. Po godzinie byłam wolna. Idąc do samochodu czytałam kartkę od lekarza. Okazało sie, że mam taką samą grupę krwi jak Harry. To niemożliwe. Mogłam być dawcą. Bez zastanowienia pojechałam do szpitala, w którym leżał mój chłopak. Pobiegłam do lekarza.
- Panie doktorze ! Ja mogę być dawcą ! - krzyknęłam zadowolona.
- Słucham ? - mężczyzna spojrzał na mnie jak na dziwaczkę.
- Mam taką samą grupę krwi jak Harry. - podałam mu kartkę.
- Rzeczywiście. - podniósł wzrok znad kartki. Zmierzył mnie całą. - Jest pani pewna ? Chce pani oddać życie za ..
- Jestem pewna. W stu procentach.
- Niech pani to jeszcze przemyśli. To nie jest kupno nowych butów czy sukienki. Chcę pani oddać swoje serce.
- Chcę.
- Proszę się zastanowić. Pojawić się jutro z podjętą decyzją.
Odwiedziłam jeszcze Harrego. Niestety spał. Zaczęłam mu opowiadać, że wszystko będzie dobrze. Mimo, że spał czułam, że słucha. Szczęśliwa pojechałam do domu.
- Chlopcy ! - krzyknęłam na wejściu. Odkąd Harry jest w szpitalu w domu nie gości radość. Wszyscy chodzą smutni, bo wiedzą, a raczej wiedzieli jak to się skończy.
- Co ty taka szczęśliwa ? - spytał mnie Malik.
- Znalazłam dawcę.
- Co ?! Kto to ? Jak ? - zaczęli zadawać tyle pytań na raz.
- Dawcą będę ja. - powiedziałam to z dumą. Popatrzyłam na nich. Mięli grobowe miny jakby ducha zobaczyli.
- Co ? Jak ty ?
- Normalnie. Przecież Harry to całe moje serce, a więc moge mu je oddać.
- Czy ty jesteś nienormalna ?
- Chcę dla niego jak najlepiej. Kocham go.
- I oddasz za niego życie ?
Pokiwałam głową, a na moich ustach pojawił się uśmiech. Chłopcy do końca dnia próbowali ogarnąć moje słowa. Próbowali mi wybić to z głowy. W końcu też się ze mną zaprzyjaźnili. Ja nie posłuchałabym ich nigdy. Uratuje życie Harremu. Będzie mógł dalej robić to co kocha.
Nazajutrz pojawiłam się w szpitalu. Zrobiono mi kolejne badania. Podpisywałam jakieś papiery.
- Musimy to zrobić jak najszybciej. - powiedział lekarz, gdy składałam swój ostatni podpis.
- Dzisiaj.
- Już teraz chcę pani odej..
- Tak. Chcę, żeby jak najszybciej Harry był już w domu, wśród bliskich.
Poprosiłam lekarza o ostatnią rozmowę z Harrym. Nie chciałam by wiedział kto jest dawcą. Byłam pewna, że gdyby wiedział nigdy by się na to nie zgodził.
- Harry tak bardzo się cieszę.
- Ja też. Skarbie od razu weźmiemy ślub. Nie wyobrażam sobie tego inaczej.
Co on wygaduje ? Nie teraz Harry. Nie mów takich rzeczy. Cholera ! Rozklejam się.
- Zawsze będę przy tobie Harry. Zawsze.
- Wiem.
- Kocham cię i zawszę będę cię kochała. Harry obiecaj mi, że gdy już będzie po wszystkim. Otworzysz swoje zielone cudowne oczka i uśmiechniesz się szeroko.
- Obiecuje. Po chwili będziemy cieszyć się razem. - ścisnął moją dłoń jeszcze bardziej.
Nie Harry mnie już nie będzie.
- Chłopcy chcą się jeszcze z tobą widzieć przed operacją.
Odeszłam, żeby się przygotować. Nagle Louis wybiegł z sali Herrego i kazał mi zaczekać. Przytulił mnie z całych sił.
- Myślałem, że mówinie "Kocham cię tak bardzo, że byłabym w stanie oddać za ciebie życie" nie było na serio. A ty na prawdę to robisz. Ja nie wiem czy bym potrafił . Wiedz, że teraz będziesz wzorem każdego z nas dziewczyno. - uśmiechnął się, a ja wtuliłam w niego mocniej i zaknęłam mocno oczy, by się nie rozryczeć.
- Muszę już iść. Kocham was wszystkich. Jesteście moimi najlepszymi przyjaciółmi.
Odeszłam. Nie tylko na korytarzu od Louisa, ale ze świata. Jestem teraz u góry. Obserwuje ich stąd. Mój ukochany się jeszcze nie obudził. Ale cały czas siedzę przy jego łózku i razem z chłopcami czekam aż się obudzi.
Otwiera oczy! Otwiera je. Rozgląda się po sali. Uśmiecha szeroko tak jak mi obiecał.
- Gdzie [T.I] ? - pyta zachrypniętym głosem chłopców. - Gdzie moja przyszła żona ? - uśmiecha się.
- Harry... Twoim dawcą.. Harry [T.I.] była twoim dawcą. - powiedział Liam, gdyż inni nie byliby w stanie.
- Co ? Nie to niemożliwe. Przecież sama mówiła, że.. Nie! Nie ! - po jego policzkach spływały łzy. - Jak mogliście na to pozwolić ?! Moja ukochana.. To jest żart? Głupi. Chcę ją zobaczyć.
- Jej nie ma Harry..
Wydaje mi się, że moja decyzja wcale nie sprawiła, że on jest szczęśliwy. Od mojej śmierci minęły dwa miesiące. Loczek cały czas siedzi w swoim pokoju i pisze w notesikach to co przyniosą mu wspomnienia. Siedzę obok, ale on mnie nie widzi. To boli. Nie przytula mnie. A ja tak abrdzo chciałabym go poczuć.. Przez cały czas łzy spływają po jego policzkach. Nie rozmawia z chłopcami. Zamknął się w sobie.. Wszystko przeze mnie, a ja tylko chciałam sprawić, by żył. By znowu cieszył się życiem...
Przepiękny....
OdpowiedzUsuńCzytam dużo stron z różnymi imaginami, ale ty jesteś pierwszą osobą,która napisała coś,że się rozpłakałam.
Piękny i prawdziwy chociaż smutny i niewiarygodny<3333
Przepiękny, płaczę...
OdpowiedzUsuńNadal nie rozumiem co Lou kazał jej powiedzieć Harre'mu??
OdpowiedzUsuńJejkuu.....doprowadziłaś mnie do łez. ;'(
OdpowiedzUsuńRozpłakałam się jak małe dziecko, aż moja kuzynka musiała to uwiecznić robiąc mi zdjęcie.
Kocham twoje imaginy <333
Polecam, aby przy czytaniu tego imagina posłuchać sb: Bon Jovi- Always
O mój Boże.... doprowadzilaś mnie do lez ;(
OdpowiedzUsuńPlacze jak male dziecko ! xD
Kocham Twoje imaginy !
Jeszcze ta muzyka, poprostu bajka ! Nigdy jeszcze tak nie plakalam czytając coś ! :P Poprostu zajebisty ! ;3
Jedyny imagin na jakim płakałam <3 śliczny jest. Ej gdzie go znalazłaś?
OdpowiedzUsuńszczerze mówiąc to nie za bardzo pamiętam... :D
Usuńniech ktoś spróbuje co takiego napisać tylko z czym takim na końcu ,,ale wiem że w środku mam jej serce, a ona chciała bym z niego korzystał'' czy coś bo takie są najlepsze
OdpowiedzUsuńPierwszy imagin po którym płakałam
OdpowiedzUsuńMatko!!! Ja nie płacze, ja ryczę jak małe dziecko!!! Proszę powiedz jeszcze tylko co Lou kazał mu powiedzieć, co było takie ważne?! Błagam powiedz! ;*** KCKCKCKC
OdpowiedzUsuńsweet!!!!!!1
OdpowiedzUsuńJak moozesz swoimi pięknymi imaginami wywolywac lzy u niewinnych ludzi?!?! Kocham twoje imaginy
OdpowiedzUsuń