poniedziałek, 17 września 2012

Niall

Ja miałam łzy w oczach jak to czytałam, polecam!



Usiadł na skraju łóżka kierując wzrok na dziewczynę – No więc… Jak się czujesz? – schylił się dając szybkiego całusa w czoło i odgarnął jej grzywkę.
- Jakoś żyję… Jeszcze – dodała szybko napotykając przerażone spojrzenie chłopaka. Ujął jej dłoń i przyciągnął do twarzy, kładąc ją na swoim policzku.
- Wyjdziesz z tego – szepnął czule i pocałował kostki palców dziewczyny.
- Niall, ja nie…
- Abby, proszę – westchnął przerywając jej i wstał, po czym skierował się wolnym krokiem w stronę okna. Za nim płatki śniegu leciały powolnie, otulając okolicę białym puchem. Odwrócił się w stronę leżącej dziewczyny. Była słaba, blada, ale dla niego nadal piękna.
- Jest pięknie. Zobaczysz jak wszystko się zmienia, obiecuję Ci to. Przeżyjesz jeszcze nie jedną zimę. Zostaniemy razem. Na zawsze. Nie pozwolę na to, żeby było inaczej – odpowiedział szczerze blondyn.
Dziewiętnastolatka zamrugała i spojrzała z niedowierzaniem na swojego chłopaka – Poważnie? Chcesz spędzić resztę życia z taką jędzą jak ja? – zachichotała.
- Skoro już tyle wytrzymałem, to wytrzymam i kolejne parędziesiąt lat – uśmiechnął się i złożył delikatny pocałunek na wargach dziewczyny.
- Mmmmhmmmm – jeknęła Abby.
- Co się stało? – rzucił przerażony.
- Nic. Rozkoszuję się być może ostatnimi chwilami z Tobą – parsknęła śmiechem i przyciągnęła go do dalszego pocałunku.
Zmarszczył brwi i oderwał się od niej, patrząc na nią podejrzliwym wzrokiem – Możesz już tak nie mówić? Nie są ostatnie. Są pierwsze z najlepszych. Do końca życia będę budził Cię takim słodkim buziakiem.
- Cieszę się - poprawiła się na łóżku i lekko zakasłała z wyrazem bólu na twarzy, ale szybko zmieniła to na uśmiech.
- Wezwać kogoś? – zapytał patrząc jej prosto w oczy.
- Nie trze…
- Lepiej to zrobię – przerwał jej szeptem – zaraz wrócę – dodał i głośno przełknął ślinę.
- Kocham Cię na zawsze! – krzyknęła, kiedy ten już domykał drzwi. Popędził korytarzem do jednej z pielęgniarek.
- Przepraszam, mogłaby pani spojrzeć do sali 287? Pacjentka kaszle i bardzo blado wygląda… - urwał. Spostrzegł tłum pielęgniarek krzątających się koło pokoju Abby. Każda z nich miała grobowy wyraz twarzy, a jedna z nich biegła przez korytarz wzywając najbliższego lekarza.
- Pomocy, sala 287! Bicie serca pacjentki ustało!
- Abby… - szepnął blondyn i zapominając o pielęgniarce rzucił się w kierunku pokoju nastolatki. Chciał wbiec do pokoju, ale pielęgniarki go powstrzymywały. Krzyczał. Dał radę dosłyszeć jedynie nieprzerwane pikanie aparatury i niesamowicie szybkie bicie jego serca. Te pikanie… Ona nie mogła umrzeć. Nie mogła… Obiecał jej to. Schował twarz w dłoniach i powoli osunął się na ziemię. Łzy wylewały się z jego oczu, a ból rozdzierał jego serce. Koniec? Teraz? Jutro miała obchodzić urodziny, które mieli spędzić tylko we dwoje… Odsłonił twarz i patrzył na ciało Abby, podnoszące się pod każdym wstrząsem.
- Podajcie 1 mg epinefryny – rzucała lekarka do pielęgniarek – Podkręcić do 200 dżuli! – przyłożyła elektrody do klatki dziewczyny.
- Czysto!
To nie mogło tak się skończyć. Nie tu, nie teraz. Obraz rozmywał się przez ciągłe niepohamowane ataki płaczu chłopaka.
- Abby, no dawaj… - szepnął i objął ramionami kolana, podciągając je pod brodę.
- Czas zgonu... – usłyszał nagle i poderwał się stając przy drzwiach pokoju.
- NIE! Jeszcze raz, spróbuj jeszcze raz!
- Nie mogę, jeśli ktoś się dowie, stracę pracę.
- Proszę! – błagał Niall, wpatrzony w lekarkę. Zapadła głęboka cisza, a po chwili lekarka westchnęła przeciągle i przystawiła elektrody do piersi dziewczyny.
- Naładować do 200 dżuli – czysto! – powiedziała głośno. Sala zamarła. Wszyscy patrzyli na aparaturę, ale ona nadal pikała bezustannie. Nadzieja prysła natychmiastowo. Nastolatek kucnął w progu sali i zaczął łkać, a jedna z pielęgniarka zbliżyła się do niego i przytuliła go współczująco.
- Abby… - szepnął przypominając sobie ostatnie wypowiedziane słowa przez jego dziewczynę.
- Czas zgonu… - powiedziała lekarka pośród ciszy panującej w pomieszczeniu.
- Ja też Cię kocham. Na zawsze… - dokończył i bezsilnie oparł się o drzwi.
- 23:55.

3 komentarze:

  1. jaaak ja nie lubie płakaać nooo ! ; cc poowiedz mi czemu ty mi to robisz ?

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło by było, gdybyś chociaż podała bloga, z którego to wzięłaś, bo czuję się trochę dziwnie, nawet o tym nie wiedząc, mimo, że jestem autorką shota. ;]

    OdpowiedzUsuń
  3. No siedzę i płaczę ... ;c

    OdpowiedzUsuń