Matko... to jest zajebiste! Na prawdę poryczałabym się gdyby mi mama nie przerwała podczas czytania!
Jeśli się skończy puść od początku
~Alice
__________________________________________________________________________
Ty i On, On i Ty nierozłączni przyjaciele, którzy zawsze się wspierali. Ciepły letni wieczór, park, słońce chylące się by zasnąć, a księżyc przygotowujący się do pobudki. Lekki wiatr otulające wasze szyje oraz rozwiewające Twoje niesforne włosy. Siedzicie na ławce, zawsze tej samej, to wasz obrzęd, codziennie siadacie tutaj, spotykacie się równo o 20:00 by opowiedzieć sobie co przeżyliście tego dnia. Spoglądasz w dal widzisz zakochane pary trzymające się za ręce, widzisz promienie słońca na ich twarzach, choć słońce chowa się za horyzontem, to uśmiech tak działa, sprawia, że wszelkie troski odchodzą w cień i niszczą smutek. Ptaki ćwierkają ostatnie ballady dnia dzisiejszego, świerszcz na źdźbłu trawy przygrywa wesołe melodie. Kończy się dzień, nadchodzi tęsknota za światłem, noc przynosi ciemność i niepokój. Jesteś z nim, więc mniej się boisz wiesz, że Twój przyjaciel nigdy nie da Cię skrzywdzić i zawsze przy Tobie będzie. Jesteś z nim szczęśliwa on daje Ci uśmiech, zawsze potrafi rozweselić oraz pomóc. Prawdziwy przyjaciel, którego nie wymieniłabyś na nic innego. Poznaliście się dawno, ale był to pas wielkiej autostrady, gdzie zgasnął Ci silnik. Uśmiechnięty chłopak ruszył Ci na pomoc, choć o to nie prosiłaś. Wiesz, że ta przyjaźń będzie wieczna, ponieważ tego nie da się wymazać. Chwile spędzone razem, chwile smutku jak i euforii towarzyszące wam każdego dnia. Kochasz go, jako przyjaciela, byłabyś w stanie oddać za niego życie i jesteś pewna, że on za Ciebie także. Nie chcesz nic niszczyć, bo tak jest dobrze, jesteś szczęśliwa jak nigdy, on wymazuje Twoje smutki.
- Louis, ja go kocham – Powiedziałaś robiąc głęboki wdech, spojrzałaś na niego ukradkiem, by sprawdzić jego wyraz twarzy.
- To o niego walcz – Stwierdził spoglądając wprost Twoje oczy przeszywając Cię nimi na wylot. Następnie uśmiechnął się słodko i przygarnął jedną ręką przytulając Cię. – Powiedz mu co czujesz, znacie się nie od dziś, a nic nie stracisz.
- Ale, jak on mnie nie zechce to ja chyba spale się ze wstydu – Szepnęłaś cicho podnosząc wzrok na twarz towarzysza.
- O miłość trzeba walczyć – Szepnął Ci do ucha otulając go, ciepłą barwą głosu.
- Nie wiem, czy jest warta takich poświęceń – Kolejna obawa wydarła się z Twoich ust. Może nie powinnaś tego mówić, przy nikim innym byś się tak nie otworzyła, ale to był Louis on szanował każdy Twój gest oraz przemyślenia.
- Miłość [ T.I ] jest warta nawet śmierci. Jeżeli kogoś naprawdę kochasz, nie będziesz patrzeć na to czy samochód płonie, po prostu wskoczysz ratować tą osobę. Wtedy właśnie zdajemy sobie sprawę, że życie nie miało by sensu bez niej, więc trzeba podjąć to ryzyko. – Odpowiedział spokojnie, bez potrzebnych pauz, wyrecytował zdanie, tak jakby znał go na pamięć.
- Louis, wiesz, że Cię kocham ? – Zapytałaś z nadzieją w oczach.
- Oczywiście, moja mała siostrzyczko – Stwierdził słodko, uśmiechając się do Ciebie pocałował w czoło jak małe dziecko. – Powiedz mu – Otulił Twoje ucho kolejnym oddechem wydobywającym się z płuc.
- Dziękuję Loui – Powiedziałaś i żegnając się pocałowałaś go w policzek. Następnego dnia powiedziałaś Matiemu, że go kochasz. Prosto, bez żadnych niepotrzebnych ceregieli. Tak jak nauczył Cię Louis. Wszystko poszło dobrze, tak jak zapewnił Cię Twój kompan. Byłaś szczęśliwa, a Twoim szczęściem cieszył się Louis. To on nauczył Cię kochać, ponieważ nigdy nie umiałaś tego robić. Wydawało Ci się to banalne, ale takie nie było, życie nauczyło Cię wiele, ale nie miłości. Wszystko było jak z bajki, lecz każdy wie, że bajki nie są rzeczywistością. Dostałaś telefon, po 3 miesiącach chodzenia zerwał z Tobą, bez najmniejszego wyjaśnienia. Kochałaś go bardzo mocno, a teraz czułaś się jak zużyta zabawka, która się znudziła właścicielowi. Po tym wszystkim zamknęłaś się w sobie. Dzwonił Louis, ale nie odbierałaś. W końcu usłyszałaś dzwonek do drzwi. Wywlekłaś się ospale z łóżka i jak cień zeszłaś na dół szurając butami o ciemne panele.
- [ T.I ] – Powiedział tylko i od razu Cię przytulił. Oczywiście był to Louis, on zawsze wyczuwał Twój smutek. Nawet jeżeli byłby to środek nocy, to przyjechał by i pocieszył. Spokojnie odgarnął włosy, które opadały na Twoją bladą twarz. Zobaczył zaczerwienione oczy i rozmazany tusz, który mógł oznaczać tylko i wyłącznie łzy. – Nie był Ciebie wart – Dodał cicho, kolejny raz mocno Cię przytulając. Przeszłaś bez słowa do swojego pokoju, ciągnąc za sobą Louisa.
- Mówiłeś, że miłość jest dobra ! – Wykrzyczałaś mu w twarz, gdy zamykał drzwi. – Kłamałeś, to boli Lou, nie mogę oddychać, duszę się tym wszystkim – Rozpłakałaś się jak małe dziecko, spojrzałaś mu prosto w oczy. Zobaczyłaś w nich poczucie winy oraz smutek i ból.
- [ T.I ], tak mi przykro – Powiedział i usiadł obok Ciebie na ziemi. Pozwolił płakać Ci w swoich ramionach, nie przejmował się, czarnymi plamami tuszu, oraz pozostałościami rozmazanej pomadki. Cierpliwie przytulał Cię do siebie i głaskał po głowie. – Musisz się nauczyć, że miłość to nie tylko euforia i radość, to także smutek i cierpienie, bo czym by było nasze życie bez tego ? – Zadał pytanie. Miałaś nadzieję, że retoryczne, ponieważ nie miałaś ochoty mu odpowiadać. – Ludzie będą Cię krzywdzić jeszcze nie raz. Musisz szukać, znajdziesz w końcu kogoś takiego, komu będziesz mogła zaufać i oddać serce i ciało. Kiedyś będziesz szczęśliwa. Nie ten to inny. – Zaśmiał się cicho, nie chcąc sprawić Ci jeszcze większego bólu. Kąciki Twoich ust podniosły się w lekkim uśmiechu. Nie odpowiadałaś nic, po prostu wtuliłaś się w niego jeszcze mocniej i zasnęłaś. Kilka tygodni trwało pogodzenie się z rozłąką. Louis cały czas przy Tobie był, nie ważne czy dzień czy noc. Poświęcał się dla Ciebie każdego dnia i pocieszał. Byłaś mu wdzięczna za to. Pewnego dnia, wyruszyliście na imprezę. Po niej Louis wziął od Ciebie klucze, ponieważ byłaś kompletnie pijana, spokojnie posadził Cię na miejscu pasażera. Z ciężkiego snu obudził Cię ogromny, przeraźliwy, przeszywający Twoje uszy huk, a następnie kolejny raz zapadłaś w sen. Przeniosłaś się gdzieś indziej. Tak razem z Louisem, zapadłaś w stan śpiączki klinicznej. Nigdy nie wierzyłaś w takie rzeczy, ale teraz wiedziałaś, że jest to prawda. Spojrzałaś niemrawo na Louisa. Usłyszeliście głos „ Tylko jeden z was, wróci do świata żywych”. Zdębiałaś, takie rzeczy nie działy się naprawdę, one dzieją się tylko w bajkach. Usiadłaś na ziemię, jeżeli można było to tak nazwać i rozpłakałaś się. Louis usiadł obok Ciebie i przytulił mocno do siebie, spojrzałaś na niego, uśmiechał się był spokojny.
- [ T.I ] posłuchaj, bo nie mamy dużo czasu – Zaczął – Wrócisz tam. Masz rodzinę i przyjaciół. – Stwierdził nadal się uśmiechając, wziął głęboki oddech spoglądając na Ciebie – [ T.I ] ja Cię…
- Louis, ja Cię kocham – przerwałaś mu i kolejny raz się rozpłakałaś – Tłumiłam to i tłumiłam. Myślałam, że kocham Cię jak brata, ale to jest silniejsze. Nie rozumiem tego. Louis boję się tego, nie wiem co mam zrobić – Łkałaś przez łzy, spojrzałaś na niego – Przepraszam – Dodałaś cicho
- [ T.I ] Nie masz za co, też Cię kocham – Powiedział cicho, wymówił te dwa ostanie wyrazy powoli i dokładnie, jakby chciał, żebyś dokładnie zrozumiała ich sens.
- Lou, nie mogę Cię stracić nie teraz. –Mówiłaś ocierając z swoich policzków słone łzy.
- Nigdy mnie nie stracisz
- Ale…
- Nie [ T.I ] Mój uśmiech zniknie, mój błysk w oku wygaśnie. Nie będziesz słyszeć mojego głosu, ani czuła mojego dotyku, ale będę. Zawsze byłem, więc nie zostawię Cię teraz. Ilekroć spojrzysz w niebo wiec, że będę uśmiechał się do Ciebie. Ilekroć nie będziesz wiedziała co masz zrobić, posłuchaj mnie, ja będę mówić, głośno i wyraźnie. Będę Twoim sercem, po prostu go słuchaj. Umysł może Cię oszukać, ale serce nigdy. Ilekroć poczujesz wiatr na swojej twarzy wiec, że składam na niej pocałunki. Gdy deszcze będzie padał wiec, że płaczę z braku Twojego dotyku oraz bliskości. A gdy te słońce wstanie i rozpromieni Twoją twarz, pamiętaj mówię, że Cię kocham.
- Louis, nie możesz, ja nie chcę bez Ciebie – Rozpłakałaś się i rzuciłaś w jego ramiona. On mocno Cię przytulił.
- Przecież mówię, że zawsze przy Tobie będę. Nie ważne gdzie. Nawet w nocy będę Cię chronił – Odpowiedział i starł Twoją łzę. Spojrzałaś na niego, na jego szklane oczy. Wiedziałaś, że naprawdę Cię kocha.
- Nie poradzę sobie bez Ciebie
- Poradzisz, przecież nigdzie nie odchodzę. Będę przy Tobie na zawsze, a kiedyś się spotkamy. Ja tutaj będę czekał na Ciebie, będę stał w tym miejscu i gdy będziesz przekraczać ten próg, przejdziemy przez to razem. Pomogę Ci byś się nie bała.
- Będę tęsknić za Twoim uśmiechem – Mówiłaś to, czego nigdy w życiu nie chciałaś powiedzieć.
- Masz go tutaj – Wskazał na Twoje serce – [ T.I ] Nasza rozłąka nie będzie trwała wiecznie. Spotkamy się jeszcze, zobaczysz mnie jeszcze nie raz. Obiecuję, że będę sprawiał Ci najpiękniejsze sny, tam zawsze będę przy Tobie, o ile zechcesz… i ile nie będziesz chciała zapomnieć. Wtedy odejdę.
-Louis nie mów tak. Za późno zrozumiałam, że jesteś całym moim życiem, jesteś moim tlenem, a przecież bez niego nie można żyć.
- Jak już mówiłem, nigdzie nie odchodzę. Będę przy tobie zawsze, słuchaj głosu serca. Ono poprowadzi Cię przez życie i sprawi, że zawsze będę przy Tobie. Kocham Cię [ T.I ] – Powiedział i wpił się w Twoje usta, raz, drugi, trzeci. Uśmiechnął się przez łzy
- Kocham Cię – Odpowiedziałaś i zniknął. Obudziłaś się, miałaś wrażenie, że to był sen. Resztkami sił wstałaś z łóżka i przeszłaś przez korytarz. Spojrzałaś do Sali obok, reanimowali Louisa, więc to nie był sen. Usłyszałaś „ Zgon nastąpił o 20:00” upadłaś na podłogę i się rozpłakałaś. Poczułaś promień słońca na twarzy, przedzierający się przez okno szpitala. Wydawało Ci się to niemożliwe, następnie lekki podmuch wiatru, niosący ledwo dosłyszalne słowa „ Nie płacz, przecież obiecałem”.
ja pierdoleee . dziwię sie , że mam jeszcze czym płaaakać ; oo
OdpowiedzUsuńMatko < 333 świetny. prócz tego,że jestem cała mokra świetny
OdpowiedzUsuńrozpłakałam się totalnie ale jest genialny zapraszam do mnie http://buteverythingyoudoismagic.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJejkusiu *__* ryczę świetny , masz talent ! Zapraszam do siebie http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMasakra ;* Świetny :D Jedna łza to za mało :c
OdpowiedzUsuńBoże.. To jest najpiękniejsze co w życiu przeczytałam.
OdpowiedzUsuńMatko jeszcze w dodatku przy tym: "Nie płacz, przecież obiecałem" leciał taki moment w piosence przez który myślałam, że totalnie wyleje z siebie wszystkie łzy. --> 3:46
STRACIŁAM TYLE WODY !! O BOSZ !! TO JEST NAJ NAJ NAJ SMUTNIEJSZY IMAGIN JAKI W ŻYCIU PRZECZYTAŁAM !!!!!!
OdpowiedzUsuńStrasznie smutny ;c Nigdy tak nie ryczałam :c
OdpowiedzUsuńŚwietny, cudowny, niesamowity ... łzy się polały :(
OdpowiedzUsuńmyslałam ze to bedzie tylko smutny imagin nie myslałam ze sie przy nim rozpłacze jak dziecko T_T a jednak rozpłakałam sie jak dziecko naprawde magiczny...
OdpowiedzUsuńTen imagin jest niesamowity. Strasznie się popłakałam. Masz wieeelki talent do pisania. <33
OdpowiedzUsuńTo nie ona pisze te imaginy po prostu je znajduje i tutaj wrzuca ;) A co do imaginu to gratulacje dla autorki.
OdpowiedzUsuńPłacze jak jeszcze nigdy. Gratuluje autorce talentu.
OdpowiedzUsuńo matko płaczę i płaczę i nie mogę przestać. Gratuluję talentu...
OdpowiedzUsuńczytam go kolejny raz i nadal rycze tak samo , jest super <3
OdpowiedzUsuńniesamowite, poprostu piękne
OdpowiedzUsuńNajlepszy imagin, jaki czytałam. Następnym razem załatw wiadro na moje łzy <3
OdpowiedzUsuńpopłakałam się :*
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga :) http://imaginy-one-direction-forever1d.blogspot.com/
Lepiej przed każdym takim imaginem pisz, że potrzebna będzie przynajmniej TONA chusteczek. Mnie bardzo ciężko wzruszyć... ale tutaj do połowy dosłownie wiem co czuje główna bohaterka, bo jestem w podobnej sytuacji... ale nieważne IMAGIN JEST NORMALNIE PIERWSZA KLASA!!! <3
OdpowiedzUsuńBoze nie moge przestac plakac . :( Jest swietny bede codziennie zagladac tu , pisz dalej ! <3
OdpowiedzUsuńNie wiem jak to możliwe...Przecież ja nigdy nie popłakałam się czytając COŚ..A jednak można..
OdpowiedzUsuńNigdy nie wierzyłam że przez jeden imagin tak bardzo się popłaczę.... Ok płakałam na niejednym ale to było nic w porównaniu do tego. A teraz przepraszam ale muszę posprzątać chusteczki z ziemi <33
OdpowiedzUsuńBoooże :> Kurde, jeszcze mi taką piosenkę kazałaś słuchać :c RYCZĘ przez Ciebie :c
OdpowiedzUsuńPiękny. Ryczę jak głupia.
OdpowiedzUsuńNiesamowity ♥ Nie mogę przestać płakać :c
OdpowiedzUsuńOn jest wspanily. Dziekuje za to ze go napisalas ;*
OdpowiedzUsuńJesteś cudowna ;* Wypłakałam z sbieie chyba z 2 kilo wody ;o ...
OdpowiedzUsuńJezu czytam to drugi raz i znowu płacze cudowne
OdpowiedzUsuńzapraszam na mojego bloga: http://ourimaginary89.blogspot.com/
cudowny imagin, <3 ryczę !!!!!!!!!!!!!! ;_:
OdpowiedzUsuńJejejejeuuu.... Dlaczego mi to robiosz??? Już wiem dlaczego nie mogłam wczoraj płakać żegnając się z przyjaciółkami na konic szkoły..., bo szystko wypłakałam czytając Imaginy!! teraz też płacze i wykorzystałam roczny zapas chusteczek ='(
OdpowiedzUsuńM.
piękny na końcu prawie sie rozpłakałam kocham to!!!!
OdpowiedzUsuńWypłakałam chyba całą wodę jaką w sobie miałam... Świetny :D
OdpowiedzUsuńjezuuu kocham :c nigdy nie czytałam czegoś tak pięknegoo .;cc rycze rycze rycze bardzoo :c <3
OdpowiedzUsuńPiękny, bez tego akompaniamentu muzyki, to nie było by to samo :) Płaczę jak dziecko, po prostu piękny !
OdpowiedzUsuńChusteczki mi się skończyły................
OdpowiedzUsuńO kurwa... Najsmutniejszy jaki czytalam! Super! Caly czas plakala... :((
OdpowiedzUsuńNiesamowite po prostu NIESAMOWITE!!!! <3
OdpowiedzUsuń