piątek, 14 grudnia 2012

Liam

Pewnie większość z was już to czytała, gdyż jest to imagine @cecesky  a wszyscy wiedza kim ona jest, więc może, nie będę się rozpisywała? XD

+ PAMIĘTACIE O KONKURSIE?

Mam taki fajny pomysł, może zrobic konkurs? taki na wasze prace, prześlecie mi je, może być:
  • opowiadanie
  • one shot
  • inne 
związane z 1D, i co piszecie się na to? nagrodą będzie opublikowanie na wszystkich moich blogach linku do opowiadania lub całego one shota, lub czegoś innego.
Prace, linki przysyłać na alison123456798@gmail.com do 30 stycznia, jeśli wyfracie to wam odpowiem i wstawie linka, jeślie się zgodzicie XD

1st: opublikowanie, dodanie linku w co najmniej 10 postach + dodawanie linka na mojego twittera i reszcie opowiadań XD
2nd: opublikowanie, dodanie linku w co najmniej 5 postach
3d: opublikowanie dodanie linku w co najmniej 3 postach.

Kto się piszę wysyłać prace i zgłaszać się pod postem XD

@Alice1SS
___________________________________________________________________________

Czytając słuchaj: Birdy - People Help The People
Leżeliśmy jak w każde czerwcowe popołudnie na szkolnych błoniach pod starą wierzbą płaczącą. Tak, uciekliśmy z chemii, ona miała do przeczytania Romea i Julię na teatr. Ro-me-a i Jul-ię.. zakazana miłość.. nie ważne.
Ja jak zwykle bawiłem się jej złocistymi falami, przepuszczając je między swoimi palcami. Kochałem te chwilę, gdy leżała na moich kolanach tak po prostu, wiedząc, że jest bezpieczna, wpatrywałem się w nią, czego była nieświadoma, upity błogą ciszą. Znaliśmy się na wylot. Ja ją, ona mnie. Wiedziała wszystko, od fobii dotyczącej łyżek aż po moją nieśmiałość co do dziewczyn, ale nie wiedziała jakich dziewczyn. Tak szczerze i z ręką na sercu, kochałem ją, jako przyjaciółkę, dziewczynę, osobę. Lepszej nie znałem. Nigdy nie poznałem i tak naprawdę żałuje, że nie otworzyłem się wcześniej, a po prostu uciekłem.
- Wiesz, dostałem pozycję w drużynie biegaczy w szkole..
Oboje byliśmy na ostatnim roku, szliśmy do college’u, planowaliśmy kontynuować edukacje wspólnie, później dopiero udać się na uczelnie, może oddzielnie, może dalej razem.
- O to fajnie, będę Ci kibicować, jak zacznie się sezon – nie odrywała wzroku od książki, po chwili czytając zamyślona na głos jej fragment.
- Londyńska szkoła..
Wygięła się delikatnie do tyłu spoglądając mi w oczy.
- I pojedziesz?
Nie wiedziałem jak jej to przekazać, biłem się sam ze sobą, nie mogłem powiedzieć jej tego patrząc prosto w oczy, przecież tak bardzo ją kochałem, nie chciałem krzywdzić. Zamknąłem oczy łapczywie łapiąc powietrze.
- Ojciec każę.
Ojciec każę, bo ojciec Cię nie lubił skarbie.. wiedziałem to, ona też. Głupio było mi po tych słowach, ale wolałem być szczery. Chyba za szczery..
Poczułem jak wstała. Nic nie powiedziała, ale wiedziałem o co jej chodziło. Odeszła tak po prostu, odeszła jak się okazało na wiele długich miesięcy. Wiele ciężkich miesięcy bez niej.
Wyjechałem do tej szkoły, spełniać chore ambicje ojca. Minął pierwszy rok, zaczął się kolejny i masa konkursów dla drugoroczniaków.
Na jednym z nich pojawiła się ona, zapalona historyczka. Początkowo jej nie zauważyłem, no jasne, wcale jej nie zauważyłem.
- Hey Astralu – zaśmiała się. Nikt do tamtego czasu nie nazwał mnie ‘Astralnym Liamem’, chyba tylko ona dalej pamiętała, że jestem fanem Toy Story. Reszta myślała, że mi przeszło, a ja ‘jarałem się’ nimi - mówiąc delikatnie – ciągle, co raz bardziej.
Odwróciłem się, mało co głowy mi nie urwało.
- Jeeej.. Jeeejej – odebrało mi głos. Zmieniła się, jej fale sięgały pasa, nogi były jakby do nieba, a jej uśmiech, uśmiech wciąż ten sam. Tak go kochałem, tak za nim tęskniłem.. – A Ty co tu robisz Robaczku?
Zaśmiała się kolejny raz. Ten dźwięk brzmiał jak najlepsza piosenka, jaką kiedykolwiek słyszałem.
Kiwnęła głową na plakat ogłaszający konkurs.
- No to bardzo mi przykro, bo też startuje – poruszyłem brwiami w swój charakterystyczny sposób, sposób który uwielbiała. Ujrzałem błysk w jej oku, nogi się pode mną ugięły, zapomniałem już, że jej oczy mienią się tyloma barwami na raz.
Po napisaniu testu poszliśmy na spacer Londyńskimi ulicami.
- Zgubiłabym się w tym mieście.
- Sam się w tym pogubiłem – uśmiechnąłem się blado, wcale nie myśląc o stolicy, a o swoich uczuciach. Miłość jest głupia i ślepa. Pokochałem przyjaciółkę, dziewczynę, która była mi zakazana nie tylko przez związek jaki nas łączył, a przez nastawienie do niej mojej rodziny. Dlaczego? Bo jej ojciec pracował w konkurencyjnej firmie? Bo ostatnie dwa lata to były pasma sukcesów, wielkich transakcji? Tak, dlatego. Mój nie lubił, gdy ktoś był lepszy, gdy go ‘wygryzał’, a ja byłem grzecznym synkiem.
- To może mógłbyś wrócić – spojrzałem na nią nieobecnie. – Tak wiem, głupi pomysł, przepraszam.
Nie odpowiedziałem. Chciałem wrócić, ale bałem się reakcji ojca. Gdybym był odważniejszy, rzuciłbym to wszystko i został z nią, byłaby moją dziewczyną, narzeczoną, matką moich dzieci.
- Liam obudź się – szturchnęła mnie w ramię. – Ty mnie nigdy nie słuchałeś i widzę, że się to nie zmieniło.
Spuściłem głowę zawstydzony, bojąc się, że może odczytać coś z mojej twarzy. Przecież oczy to odzwierciedlenie duszy, prawda?
Spędziliśmy kilka godzin odwiedzając różne miejsca, z którymi związałem się przez ponad rok. Widziałem, że ją to fascynuje, a mnie fascynowało jej zaangażowanie.
- Wiesz, firma ojca splajtowała – powiedziała na odchodnym, jakby chciała mi coś przekazać.
Nie zdążyłem wydusić słowa, kiedy ktoś z jej szkoły, najprawdopodobniej wychowawca zawołał ją do siebie. Odjechała…
Wiele tygodni biłem się sam ze sobą, przecież mogłem teraz wrócić, nie jest już z wrogiego stada, ojciec nie mógł mieć pretensji… jak się myliłem.
Kiedy pojawiłem się w rodzinnym domu siedział nad papierami w kuchni.
- Co ty tu robisz? – spojrzał zdziwiony znad swoich okularów przerywając pracę.
Zdobyłem się na szczerość, usiadłem naprzeciw niego chcąc przeprowadzić męską rozmowę, jak ojciec z synem. Nie przypuszczałem, że będzie tak trudno.
- Czy ty znów zamierzasz mieszać mi w głowie gadając o tej… o tej dziewczynie? – jego usta zsiniały. Zawsze siniały, gdy się denerwował.
- Ty nawet nie rozumiesz, że ją kocham!
Ojciec się zaśmiał. Wiedział o przyjaźni, a teraz, gdy mówiłem mu to, co leży mi na sercu, po prostu mnie wyśmiał.
- Ale ja rozumiem, po prostu nie zgadzam się na to, żebyś z nią był – powiedział stanowczo uderzając pięścią w stół.
- I tak o to zawalczę – wyrzuciłem z siebie słowa prosto w twarz ojca.
- Dziewczyna za parę miesięcy umrze, a ty chcesz o to walczyć?
Łzy stanęły mi w oczach. Nie zrozumiałem, a może nie chciałem zrozumieć co miał na myśli.
- Wypluj te słowa.
- Liam, chciałbym.. nie powiedziała Ci? – przełknął ślinę, chyba było mu ciężko. Jemu, temu, który był przeciwny tej znajomości.
Wybiegłem z domu, chciałem jak najszybciej znaleźć się pod drzwiami jej mieszkania. Jak mogła mi nie powiedzieć. A jeśli ojciec robił sobie żarty? Mówił tak tylko po to, bym odpuścił, bym po prostu dał sobie spokój z córką konkurenta. Nie, przecież ojcu zależało na mnie, nie mógł tak po prostu palnąć, że ona.. że ona umrze.
Zapukałem do drzwi ocierając rękawem policzki. Otworzyła jej matka wzdrygając się na sam mój widok.
- Pani mi musi wytłumaczyć – krzyknąłem na nią. Był to błagalny krzyk. Musiałem być żałosny, bo wpuściła mnie do środka nie wydając z siebie żadnego dźwięku.
- Wiedziałam, że tu przyjdziesz..
Wzięła z komody jakiś kuferek i wyciągnęła z niego papier. List?
Cześć Astralu,
Wiedziałam, że przyjdziesz. Pewnie zastanawiasz się teraz gdzie jestem? Wydaje mi się, że leżę właśnie po operacji w szpitalu. Nie martw się, ojciec jest ze mną, matka czekała na Ciebie, by przekazać Ci ten list. Nie jestem pewna czy go dostaniesz. Nie jestem też pewna czy szpik się przyjmie. Ojciec włożył strasznie dużo kasy, by znaleźć dawce.. Chciałabym się obudzić z tego pieprzonego koszmaru, by było jak dawniej, bym mogła leżeć na twoich kolanach nie przejmując się niczym. Liam.. Tak strasznie trudno mi o tym mówić. Płaczę pisząc ten list, nie wiem czy jeszcze się spotkamy. Ja tak cholernie żałuje, że wtedy odeszłam. Po co to ukrywałam? Nagięłam własne zasady, przecież mogłam Ci po prostu powiedzieć, że Cię kocham. Kocham tak jak kocha się chłopaka, a nie tylko przyjaciela. Czekam na Ciebie…
Robaczek.
Siedziałem zdezorientowany wpatrując się w pokreślony list. Przejechałem palcem w miejscu, gdzie kapnęła moja łza rozmazując atrament długopisu. Czyli oboje siebie oszukiwaliśmy? Czyli tak naprawdę czuła to samo co ja czułem do niej? I dlaczego nie powiedziała mi wtedy, gdy była w Londynie?
- Pojedzie Pani ze mną? – poprosiłem jej matkę.
Wiedziałem, że pojedzie. Została tu z woli umierającej córki. Umierającej córki…
Zaszlochałem upadając w ramiona kobiety. Pogładziła moje włosy trzęsącymi rękoma.
Po drodze zahaczyłem o jubilera i kwiaciarnie, biorąc coś ‘na szybkiego’. A na miejscu, w szpitalu.. stanąłem ubrany w odzież ochronną pod oknem. Przez szybę widziałem, że spała. Wyglądała jak siedmioletnie dziecko, a z jej ciała odchodziła masa rurek.
Zapukałem pierścionkiem w szybę, machając bukietem jej ulubionych kwiatów. Spojrzała w moją stronę i uśmiechnęła się słabo kiwając głową. Powstrzymałem szloch, spijając własne łzy.
Kolejnego dnia miał zapaść wyrok, szpik się przyjął, bądź organizm go odrzucił. Spędziłem całą noc na krzesełku pod salką, nie zmrużyłem oka przypatrując się temu, jak się męczy. I w końcu rano nadszedł lekarz z wynikami, wpuścił nas bez słowa do pomieszczenia, po chwili jednak się uśmiechając. Usiadłem obok niej wkładając na chude dłonie upragniony pierścionek. Mogliśmy zacząć od nowa…

3 komentarze:

  1. cześć :) na blogu http://beautiful-famous-and-rich.blogspot.com pojawił się nowy rozdział z perspektywy Loli. Zachęcam do przeczytania go oraz skomentowania, gdyż zbliżamy się ku końcowi historii Martinez oraz rodzeństwa Malik.
    + wiele osób chciało żebyśmy założyły naszego prywatnego bloga, którego znajdziecie pod linkiem http://just-williams.blogspot.com/ byłoby nam miło gdyby go ktoś także komentował i obserwował. naprawdę zachęcam ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy tylko ja płaczę?

    OdpowiedzUsuń