sobota, 15 listopada 2014

Ziall

Tittle: When I meet ya..

Author: @musicGirl_xx

Inspiration: Ziall Horlik; Au Meme

link do oryginału: one-shots-1d.blogspot.com/

mój komentarz: dziewczyna ma tak makabrycznie duży talent, że to aż grzech nie wstawić tu jej prac. Bardzo gładko się go czytało, ale muszę przyznać, że byłam trochę zazdrosna - w końcu każda directioner marzy o takiej szansie, jaką dostał Zayn ;P

-----------------------------------------------------------------------
Blondwłosa dziewczyna, ubrana w czarne rurki, botki i długi, biały sweter, spojrzała na Mulata, swojego przyjaciela, i uśmiechnęła się rozczulająco.

- Nie denerwuj się tak – powiedziała, poprawiając kołnierz jego jasno dżinsowej kurtki, którą miał na sobie.

- Jak mam się nie denerwować, Pers? – oburzył się, patrząc na nią z wyrzutem. – Czekałem na ten moment od trzech lat!

Zaśmiała się wesoło.

- Powinieneś się cieszyć, a nie przejmować, co mu powiesz.

- Łatwo ci mówić… - mruknął, spuszczając wzrok.

- Zayn… - westchnęła, po czym chwyciła jego podbródek, chcąc, aby na nią spojrzał. – Wszystko będzie dobrze. Zakocha się w tobie, rzuci się na ciebie i jeszcze dzisiaj będziecie uprawiać namiętny seks w jego garderobie!

- Perrie!

Znowu zaczęła się śmiać.

- Rozluźnij się, Zaynee. Spinasz się jak baba. – Prychnęła.

- Odwal się, Edwards…

- Wiesz, że nie mogłabym, Malik… - Wystawiła mu język, po czym ucałowała go czule w policzek.

Nie mógł się na to nie uśmiechnąć. Perrie była jego najlepszą przyjaciółką od przedszkola. Odkąd się poznali, nie rozstawali się na krok. Żyli ze sobą w zdrowiu i chorobie, radości i smutku. Prawie jak małżeństwo. Dzisiaj znali swoje najskrytsze sekrety. Codziennie się spotykali, rozmawiali. Mówili sobie o wszystkim. Z boku mogłoby to wyglądać, jakby byli najszczęśliwszą parą na świecie. Jednakże nic takiego nigdy się nie wydarzyło i nigdy się nie wydarzy. Jedno z nich, konkretniej Zayn, jest homoseksualistą. Kobiety nie interesują go w żadnym stopniu. A Perrie to odpowiada, bo ma pewność, że żadne się w sobie nie zakocha. Czy można chcieć czegoś więcej?

Jedyną osobą na świecie, w której Zayn mógł się zakochać (i zakochał) jest jedyny i niepowtarzalny Niall Horan. Wokalista, pochodzący z Irlandii. Wygrał brytyjską edycję X-Factor, trzy lata temu. Już od tamtego czasu Zayn nie potrafi spojrzeć na żadnego faceta tak, jak patrzy na niego. Nie zna go. Nigdy go nie spotkał. Wie o nim tyle, co każdy ‘największy’ fan. Więc jak to możliwe, że czuje, iż nie umie bez niego żyć? Znaczy dla niego więcej niż ktokolwiek. Kocha go całym sercem. Nie jak zwykły fan kocha swojego idola. On go kocha szczerze. Jakby od zawsze byli szczęśliwą parą.

Zayn myślał, że nigdy nie będzie mu dane go spotkać. Mógł go zobaczyć tylko dwa razy na koncercie, bo na tyle udało mu się zdobyć bilet. Ale nie podejrzewał, że pewnego pięknego dnia będzie mógł stanąć z nim twarzą w twarz. Złożył swoje podanie na ten konkurs od niechcenia. Co mi szkodzi, pomyślał. Nawet nie przyszło mu do głowy, że pewnego dnia, otwierając swojego laptopa i sprawdzając skrzynkę mailową, natrafi na wiadomość, która całkowicie zmieni jego życie.

Gratulacje! Wygrałeś spotkanie z Niallem Horanem!

Wciąż miał przed oczami tą informację. Krążyła po jego głowie od dnia, w którym ją przeczytał. Nie chciało mu się wierzyć. Jego największe marzenie się spełni. Spotka swoją miłość. Swoją inspirację. Swój ideał. Swoje całe życie. Jak bardzo było to nierealne? Dokładnie za dwie godziny miał rozpocząć się jego koncert, na który ma VIP-owski bilet. Dokładnie za dwie godziny miał stanąć pod sceną i słuchać jego anielskiego głosu. A już za trzy i pół godziny miał wejść do specjalnego pokoju. Usiąść na specjalnej kanapie (bądź krześle) i czekać, aż przez drzwi przejdzie blondwłosy chłopak, z cudownym uśmiechem przyozdobionym aparatem dentystycznym (tak to sobie wyobrażał). Będzie mógł go dotknąć. Będzie mógł go przytulić, pocałować… Ostatnia myśl natychmiast odpuściła jego myśli, gdy uświadomił sobie, co właśnie chciał zrobić.

Nie dasz rady, Malik… Jesteś tchórzem…

Cieszył się, że już wczoraj zdecydował się przyjechać do Londynu, aby nie spieszyć się na koncert. Cieszył się jeszcze bardziej, że Perrie zgodziła się przyjechać tutaj razem z nim. W prawdzie nie chciała iść na koncert, bo szkoda jej było pieniędzy. Nie była wielbicielką Horana. Ale dla swojego przyjaciela była w stanie zrobić wszystko. Obiecała, że zaraz, gdy koncert się skończy, a on sam będzie już po spotkaniu z jego ideałem, będzie na niego czekać przed budynkiem. Aby mógł wpaść jej w ramiona i wypłakać się. Wyznać, jak bardzo jest szczęśliwy.

Półtorej godziny później stał przed budynkiem, w którym miał odbyć się koncert. Ten miał być przy mniejszej widowni. Jedyny, niepowtarzalny… Wyjątkowy. Zayn ostatni raz spojrzał na Perrie. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i przytuliła go najczulej, jak tylko potrafiła.

- Złam mu serce… - szepnęła mu do ucha.

Odsunęli się od siebie. Chłopak obdarzył ją lekkim uśmiechem i trzęsąc się z emocji udał się do kontroli biletów. Przeszedł przez ochronę, następnie wąskim korytarzem poprowadzono go na odpowiednie miejsce. Wszedł do dużej hali. Nie było miejsc siedzących. Tylko płyta, a na niej scena, przeznaczona dla gwiazdy. Ochroniarz pomógł mu dostać się pod scenę, ponieważ było już tutaj wiele osób. Stał teraz w miejscu, gdzie idealnie będzie widział tego jedynego. Dokładnie na wprost tej części sceny, w której będzie stał.

Nie mogło być już lepiej.

To pół godziny minęło mu jak pstryknięcie palcami. Równo o ósmej wieczorem wszystkie światła na hali zgasły. W głośnikach zabrzmiały pierwsze dźwięki, rozpoczynające jego ulubioną piosenkę. Struny gitary wydawały idealną melodię dla ucha. Czuł się, jakby unosił się w powietrzu. I wtedy nagle na scenie zabłysło pojedyncze światło reflektora, ukazując jego. Stał przed nim. Zaledwie parę metrów. Wyprostowany, z gitarą zawieszoną na piersi, przed stojącym, czarnym mikrofonem. Ubrany w ciemne dżinsy z obniżonym krokiem, biały T-shirt i biało-granatowe Nike. Na głowie założoną miał tył na przód granatową czapkę, spod której wystawały jego blond włosy – jak zwykle w nieładzie i jak zwykle idealne. Cały świat Zayna się zatrzymał, gdy dziewiętnastoletni chłopak zaczął śpiewać. Nie potrafił przestać się w niego wpatrywać. Serce biło szybciej, ręce się pociły, trząsł się z emocji. Nie panował nad własnym ciałem. Nie panował nad własnymi myślami. Nie panował nad całym sobą.

Co on potrafił z nim zrobić…

Koncert był według Zayna zdecydowanie za krótki. Minął zbyt szybko. Ani się obejrzał, blondyn ukłonił się obok mikrofonu, pomachał do fanów i… chwila moment… Czy on właśnie mrugnął do Zayna? Zakręciło mu się w głowie z tego wszystkiego… Za dużo emocji. Za dużo niego! Jak to mogło się stać? Niesamowite… Dlaczego ktoś tak idealny musiał zawrócić mu w głowie? Nie dość miał już problemów?

Ludzie zaczęli się zbierać. On stał i czekał na kogoś, kto zaprowadzi go do tegospecjalnego pokoju. Oparł się o barierkę oddzielającą scenę od płyty, założył ręce na piersi. Wbił swój wzrok w podłogę, nie mogąc zebrać myśli. Jak to będzie wyglądało? Co mu powie? Jak się przywita? O co chce go zapytać? Co chce wiedzieć? Za dużo myśli i za mało tych konkretnych. Dalej Zayn! Po prostu powiedz, co podpowiada ci serce…, przypomniał sobie słowa Perrie. Tak postanowił zrobić. Posłucha głosu serca i…

- Ty jesteś Zayn?

…powie mu to, co czuje…

Słodki Allahu!

Serce stanęło mu na ten delikatny głos, z irlandzkim akcentem, aby po chwili znowu ruszyć na przyspieszonych obrotach. Zamarł i nie potrafił się poruszyć. Jakby ktoś go zaczarował. Dotknął magiczną różdżką i nie pozwolił nawet drgnąć. Czy to możliwe? Czy aby się nie przesłyszał? Nie… nie ma aż tak dobrej wyobraźni… Ten głos. Był zbyt realny, aby mógł go zmyślić… Czyli on tu jest?

Po kilku chwilach udało mu się podnieść głowę. Przekręcił ją w stronę wejścia, a jego serce znów się zatrzymało. Dłonie mu się spociły, nogi zaczęły delikatnie trząść, a w brzuchu zawirowało stado motyli. Patrzył teraz na Anioła w ludzkiej postaci. Wyglądał tak nieziemsko. Nie zmienił ubrania. Był w tym samym, co miał na scenie. Tylko teraz nie miał przy sobie gitary. Stał tak, z założonymi rękami i patrzył się na niego swoimi błękitnymi oczami, a na jego twarzy gościł zachęcający uśmiech.

Uniósł lewą brew w górę, patrząc na Mulata pytająco.

- Zayn, tak? – Powtórzył.

Ten zdołał tylko kiwnąć twierdząco głową.

- Świetnie! – Uśmiechnął się magicznie i powoli ruszył w jego stronę. – Naprawdę się cieszę, że mogę cię poznać.

Czarnowłosy przełknął nerwowo ślinę. Co? Niall Horan cieszy się, że może go poznać? Czy to aby na pewno nie jest sen?

Irlandczyk stanął naprzeciw niego. Ściągnął z głowy czapkę i przeczesał dłonią włosy. Przez ciało Mulata przebiegł delikatny dreszcz. Dlaczego mi to robisz?, jęknął w myślach. Nie mógł pozwolić na to, aby zobaczył, jak bardzo działa na niego jego obecność.

Dziewiętnastolatek odchrząknął nieznacznie, spoglądając w oczy czekoladowookiemu. Ten wciąż się nie odzywał. Wciąż był sparaliżowany. Nie wiedział, jak ma się zachować…

- Em… powiesz coś czy będziemy tak stali i patrzyli się na siebie?

Wcale mi to nie przeszkadza…, Zaynowi przeszło przez głowę.

- W gruncie rzeczy, to całkiem przyjemne… Działasz na mnie w wyjątkowy sposób… - wyznał Niall, wkładając dłonie do kieszeni, nie spuszczając wzroku z Zayna.

Oczy Mulata otworzyły się szeroko. Czy on aby się nie przesłyszał? Poczuł następne stado motyli w brzuchu. Weź się w garść!, wrzeszczał na siebie.

Przełknął nerwowo ślinę i wziął głęboki wdech. Odepchnął się od barierki, po czym potarł dłonią kark, patrząc swojemu towarzyszowi w oczy.

- Przepraszam… - powiedział niemrawo. – To spotkanie wiele dla mnie znaczy… Nie bardzo wiem, jak się zachować…

Niall uśmiechnął się rozczulająco.

- Pierwsze lody złamane – odezwałeś się! – Zaśmiał się słodko.

Na twarzy Zayna pojawił się lekki uśmiech.

- Wiesz, Zayn… - zaczął Niall. – Twoja historia bardzo mnie poruszyła… Jeszcze nigdy nie słyszałem, aby ktoś w tak wyjątkowy sposób się o mnie wyrażał…

Zayn zagryzł nerwowo wargę. Niall mówił o zgłoszeniu, które wysyłał na konkurs. Miał w nim napisać, co znaczy dla niego bycie wielbicielem Nialla Horana.

- To, w jaki sposób napisałeś te wszystkie rzeczy… Niesamowite… Ja… - Irlandczyk mówił nieskładnie. Jakby się denerwował. – Sprawiłeś, że moje serce zabiło szybciej przez jakiś czas… Od chwili, gdy to przeczytałem, nie potrafię przestać o tobie myśleć…

Zaraz zemdleję…, pomyślał Zayn, już po raz setny przełykając wielką gulę, która ugrzęzła mu w gardle. Nie mógł uwierzyć, że takie słowa wypływają z ust tego idealnegomężczyzny.

- Ja… - zawahał się. – Chciałem, żebyś wiedział, co dla mnie znaczysz… Odkąd pierwszy raz usłyszałem twój głos wiedziałem, że… nie będziesz tylko moim idolem…

Skąd w nim nagle tyle odwagi?

Policzki wokalisty zrobiły się lekko czerwone.

- To wiele dla mnie znaczy, dziękuję…

Nastała chwila ciszy… Ale nie niezręcznej. W tej ciszy było coś tak wyjątkowego, że szkoda było ją przerywać. Patrzyli sobie głęboko w oczy, jakby rozmawiali telepatycznie. Nie potrzebowali słów. Nie potrzebowali gestów. Wystarczyło jedno spojrzenie, a wszystko stało się prostsze, łatwiejsze…

Zayn westchnął rozmarzony, nie odwracając wzroku. Odważył się i powoli zapytał:

- Mogę mieć do ciebie prośbę?

- Oczywiście… - Niall odpowiedział natychmiastowo.

- Czy… zechciałbyś… znaczy… Czy możesz… ja… - Zakrył twarz dłońmi i westchnął krótko, chcąc znaleźć w sobie odrobinę pewności siebie. – Zaśpiewasz dla mnie piosenkę? – wypowiedział to tak szybko, że ledwo można było zrozumieć.

Ale Niall zrozumiał.

- Myślałem, że już nie spytasz…

Uśmiechnął się magicznie i wyciągając ręce z kieszeni, niespodziewanie chwycił Zayna za rękę, splatając razem ich palce. Przez ciała obu chłopców przeszedł rozkoszny dreszcz, który był spowodowany ich nagłym dotykiem. Było to tak magiczne i niesamowite… W brzuchu Zayna szalało stado motyli, a dotyk Irlandczyka dodatkowo to wzmocnił.

Razem ruszyli do wyjścia z hali, po czym Niall zaczął kierować Zayna w nieznanym mu kierunku. Przechodzili przez różnej wielkości korytarze, a blondyn dalej nie puszczał jego ręki. Po kilku minutach znaleźli się pod zwykłymi, drewnianymi drzwiami, pomalowanymi na biało, na których wisiała pozłacana tabliczka z czarnym napisem ‘Niall Horan’. Irlandczyk otworzył prostokąt i wprowadził swojego towarzysza do środka. Była to jego garderoba. Całkiem zwyczajna. Znajdowała się tutaj czarna, skórzana kanapa, a przed nią stała szklana ława. Na ścianie naprzeciw niej siwiało pokaźne lustro z lampkami wokół jego ramy. W kącie, naprzeciw drzwi, ustawione były wieszaki z paroma zestawami ubrań. Na oko zwykła, niczym niewyróżniająca się garderoba. Ale dla Zayna była jak świątynia. Bo przecież w tym miejscu on spędzał większość swojego czasu…

- Usiądź… - polecił Niall, niechętnie puszczając rękę Mulata.

Zayn ruszył do kanapy i powoli na niej usiadł, patrząc na poczynania blondyna. Ten wziął do ręki swoją brązową gitarę, po czym usiadł obok niego na kanapie. Zagrał parę pojedynczych dźwięków, a po chwili melodia zamieniła się w dobrze znaną już Zaynowi.Wstrzymał na chwilę oddech, kiedy Niall zaczął śpiewać:

Your hand fits in mine
Like it's made just for me
But bear this in mind
It was meant to be
And I'm joining up the dots
With the freckles on your cheeks
And it all makes sense to me


I know you've never loved
The crinkles by your eyes when you smile
You've never loved
Your stomach or your thighs
The dimples in your back at the bottom of your spine

 But I'll love them endlessly

I won't let these little things slip out of my mouth
But if I do, it's you, 
Oh it's you, 
They add up to
I'm in love with you, 
And all these little things

Blondyn co chwilę patrzył w oczy Zayna. Śpiewał szczerze, z serca. Nie śpiewał, bo musiał. Śpiewał, bo chciał. Chciał zrobić chłopakowi przyjemność. Chciał, aby uwierzył w jego słowa. Uwierzył w to, co m przekazuje…
Co chce w ten sposób powiedzieć…
You can't go to bed, 
Without a cup of tea, 
And maybe that's the reason 
That you talk, in your sleep
And all those conversations
Are the secrets that I keep
Though it makes no sense to me

I know you've never loved the sound of your voice on tape
You never want to know how much you weigh
You still have to squeeze into your jeans
But,
You're perfect to me…

Nagle chłopak przestał grać. Palce same się zatrzymały. Obydwoje patrzyli sobie głęboko w oczy, jakby nic już poza nimi nie istniało. Niall powoli zbliżył się do swojego wielbiciela. On również zmniejszał dystans do piosenkarza. Nieoczekiwanie ich twarze dzieliły już tylko centymetry. Zayn czuł oddech blondyna na swoich policzkach. Było to tak niesamowite, że zapierało mu dech w piersi. Pod wpływem chwili zamknął oczy i czekał na dalszy ciąg wydarzeń. W końcu usta Irlandczyka musnęły delikatnie jego wargi, a przez ciało Mulata przebiegł prąd. Nie potrafił nad sobą zapanować i wpił się w usta swojego idola. Ten nie pozostał dłużny. Natychmiast oddał pieszczotę, tylko ze zdwojoną siłą. Ich usta ocierały się o siebie. Pogłębiali pocałunek. Blondyn pchnął ostrożnie Zayna, aby ten położył się na kanapie. Zawisł nad nim, siedząc na nim okrakiem. Mulat otworzył usta, zapraszając Nialla do środka, a po chwili ich języki złączyły się z nieziemskim tańcu, sprawiając obu stronom multum przyjemności.

Gdyby nie tak przyziemna rzecz, jak oddychanie, na pewno pocałunek trwałby dłużej. Niestety w końcu ich usta musiały się rozdzielić. Sławny chłopak oparł swoje czoło o Zayna. Ich przyspieszone oddechy teraz łączyły się ze sobą. Wciąż z zamkniętymi oczami, trwali w tej samej pozycji, nie chcąc się z sobą rozstawać.

- Wiedziałem, że to spotkanie będzie wyjątkowe… - Głos Nialla przerwał ciszę.

Zayn zachichotał cicho.

- Też czułem, że nie zaliczę go do tych normalnych…

Zaśmiali się.

Po chwili otworzyli oczy, spoglądając w swoje nawzajem.

- Jak to możliwe, że spotkałem cię pierwszy raz, a czuję, jakbym znał cię od zawsze? – spytał blondyn.

- Możliwe… Ja kochałem cię od chwili, gdy pierwszy raz usłyszałem twój głos… Zawróciłeś mi w głowie…

Wargi Irlandczyka ułożyły się w uśmiech.

Po chwili znowu ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Tym razem był przepełniony uczuciem. Tak wielkim, że nic nie było w stanie go pokonać. Uczuciem tak doskonałym, że wręcz nieistniejącym.

Usta blondyna powoli znaczyły ścieżkę przez szczękę, aż do szyi Mulata. Ssąc i podgryzając lekko skórę Zayna, Niall sprawiał mu niezapomnianą przyjemność. Chłopak wsunął palce w jego włosy. Wiedział, że na takich pieszczotach się nie skończy. Za bardzo pragnęli siebie nawzajem…

Chyba będę musiał przyznać Perrie rację…, Malik zaśmiał się do swoich myśli, nim skupił się na przyjemności, jaką sprawiał mu jego ideał.

1 komentarz:

  1. Gambling in Las Vegas - Mapyro
    Las Vegas 통영 출장안마 Casinos & Nightlife 제주 출장마사지 The Strip, just 50 miles west 성남 출장안마 of McCarran International Airport, has three casinos. There are 김천 출장마사지 two casinos: Wynn 통영 출장샵 and Encore.

    OdpowiedzUsuń